wtorek, 1 stycznia 2019

noworoczna dziecinada...


Photo by Ben White on Unsplash
(Łk 2,16-21) 
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.


Mili Moi…
No i mamy 2019 rok… Wczoraj świętowałem jak zwykle… Jakże ja lubię oglądać te zdumione oblicza, które pojawiają się, gdy na pytanie – a gdzie ojciec spędza Sylwestra? Odpowiadam z najgłębszym przekonaniem i radością – w łóżku. Tam chyba w te noc czuję się najlepiej (a może dziś nawet zdradzę Wam sekret, a niech tam – w każdą noc najlepiej czuje się w łóżku). Nie mam absolutnie żadnego „nabożeństwa” do nocy sylwestrowej i w zasadzie ostatnimi laty udawało mi się spokojnie przespać tę „szampańską zabawę”. Wczoraj jednak zdałem sobie sprawę czym jest mieszkanie niemal w rynku wielkiego miasta. Strzelanie nocne przypominało jakieś działania wojenne i musze przyznać, że nawet taka myśl mi towarzyszyła – jakie to musi być dramatyczne, kiedy ludzie słyszą to, co ja słyszałem, tylko nie mają tego komfortu, że mogą zostać w łóżkach – uciekają, kryją się w schronach, nie wiedzą czy dożyją poranka… To dodatkowa motywacja do dzisiejszych modlitw o pokój…

Wstałem wczesnym rankiem i wyobraźcie sobie… nic się nie zmieniło. Po raz kolejny ta noc nie okazała się żadną formą „czarodziejskiej różdżki”. Troski te same, nieumiejętności bez zmian, ta sama twarz odbijająca się w lustrze… A jednak świadomość, że wchodzę w kolejny rok życia, nowy, nieprzewidywalny i przez to arcyciekawy. Niepowtarzalność chwil. Nowe światy do odkrycia. I poranna myśl, która dojrzewa we mnie już długo i wierzę, że wyda jakiś wymierny owoc – mniej świata wirtualnego, mniej obecności w necie, mniej mnie tu po to, aby mogło być mnie więcej przy Słowie, więcej w mądrej książce, więcej w ulotnych chwilach codzienności. Dojrzewam…

Myślę też dziś o dziecięctwie. Po raz kolejny. Pasterze – dzieci. Oni przychodzą ciekawi, zaintrygowani, otwarci. Wyruszają, szukają, znajdują. Mówią, a ta opowieść rodzi zachwyt w tam obecnych – dzieciach. Ci wielbią Boga w Jego niezwykłym działaniu, w objawieniu, w niewyobrażalnej bliskości. I wreszcie dziecko – Maryja. Zbierająca Słowo, rozważająca, medytująca. Cicha i obecna; zdumiona i spokojna; złakniona i sycąca się… Czym? Wydarzeniem… Cudownym Faktem… Osobą… A imię Jego – Jezus. Być „sługą Jednej Sprawy”. Oto plan na nowy rok…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz