poniedziałek, 14 stycznia 2019

odłączony...


(Mk 1, 14-20) 
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich Jezus: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim. Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni, zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.


Mili Moi…
Kilka minut temu zlikwidowałem po wielu latach moje konto na FB. Przygotowywałem się do tego od wielu miesięcy. Kiedy je zakładałem, moją główną intencją była ewangelizacyjna obecność w przestrzeni publicznej, tam, gdzie tak wiele osób dziś się pojawia. I w ten sposób starałem się to miejsce traktować. Nie politykować, nie zamieszczać tematów wyjątkowo kontrowersyjnych, żeby nikomu nie podnosić ciśnienia. Od długiego już jednak czasu zauważam, że to miejsce zmienia swój charakter. Z przyjemnego portalu społecznościowego stał się powoli miejscem zażartych kłótni, niekończących się debat, obrzucania się wzajemnie błotem. Im bardziej poznawałem co mieści się w głowach moich znajomych, tym mniej miałem ochotę tam być i tym bardziej wątpiłem w możliwość rzeczywistej ewangelizacji w takim „miejscu”. Co więcej, zobaczyłem bardzo wyraźnie, że przeglądanie FB stało się moim nawykiem. Wiele razy w ciągu dnia tam zaglądałem zbierając mnóstwo zupełnie niepotrzebnych mi informacji, które niejednokrotnie to mnie właśnie podnosiły ciśnienie. Nie mam dziś cienia wątpliwości, że lata spędzone na FB to narastająca we mnie frustracja, agresja i smutek. Każda wizyta przynosiła pewnie nieco rozrywki, ale także sporo szlamu w postaci zupełnie mi niepotrzebnych emocji i uczuć. Informacje? Tak, pewnie jest to źródło informacji. Ale są też inne. Szybki kontakt? Możliwe… Ale miałem tam 926 znajomych, a od sześciu miesięcy nie mam z kim pójść na spacer i napić się kawy. Ewangelizacja? Dziś jestem przekonany, że w realu, w rozmowie, spojrzeniu, cierpliwym słuchaniu, dobrych gestach – tam jest jej miejsce…

Obawiałem się, że pożegnanie przyjdzie mi z trudem, że będzie przypominało odłączanie aparatury podtrzymującej życie. Tymczasem wystarczyła krótka modlitwa i jedno kliknięcie. Obiecałem sobie, że każdorazowa pokusa sięgnięcia po telefon i sprawdzenie ekranu będzie pokonywana sięgnięciem po Pismo Święte. Zrozumiałem, że nie muszę być wszędzie i zawsze. Trzydzieści tur rekolekcji na ten rok pojawiło się całkowicie poza FB. Życie w realu jest ciekawsze i takie wybieram. I mam nadzieję, że będzie to życie w znacznym dystansie wobec tego świata – wszak takie życie dawno temu wybrałem i cieszę się, że Pan mi dziś znowu o tym przypomniał.

Właśnie dziś, bo Ewangelia mówi o powołanych, którzy pozostawili sieci. Narzędzie, które wydawało im się niezbędne do życia. Moje sieci zdawały się chyba nieco wymykać spod kontroli – zamiast mi służyć, zaczęły mnie pętać. A Pan niestrudzenie powtarza – pójdź za mną… Za mną… Za mną…  Przypomniał mi, że On ma plan na moje życie, że On chce być jego drogowskazem, że On się zatroszczy i że On będzie mnie posyłał…

Mało tego… Jest jeszcze jedna dobra nowina w dzisiejszym Słowie. Nawracajcie się… To niezwykłe. Bo to polecenie Jezusa oznacza, że to jest dla mnie możliwe. On nigdy nie żąda niczego, co byłoby poza moim zasięgiem. A to oznacza, że mam realny wpływ na moje życie, na wybory, na kształtowanie swoich postaw, na obecność i nieobecność w miejscach, strukturach, społecznościach… I to mnie cieszy. Bo mój Bóg mi ufa i powierza mi moje życie z przekonaniem, że go nie zmarnuję…

Dziś więc pierwszy wieczór całej reszty mojego życia… Bez Facebooka, bez 926 znajomych i bez agresywnych kampanii „za” i „przeciw”… Za to z książką i Joshem Grobanem w tle.

Z głębi rozczarowania wirtualnym światem pozdrawiam Was ja – Michał Nowak „odłączony”…

4 komentarze: