piątek, 27 lipca 2018

jak cudownie jest widzieć...


Photo by Christopher Burns on Unsplash
(Mt 13, 10-17)
Uczniowie przystąpili do Jezusa i zapytali: «Dlaczego mówisz do nich w przypowieściach?»
On im odpowiedział: «Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane, i w nadmiarze mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:
„Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił”.
Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli».

Mili Moi…
1416 dzień w Ameryce… jeden z ostatnich… Czytam, śpię, modlę się, prasuję, kompletuję tych kilka drobiazgów, które ze sobą zabiorę i staram się nie ruszać „do miasta”, bo serce ściska mi się na myśl, że nieprędko tu wrócę. Jest jak zwykle – to znaczy uczucia nie nadążają za głową. Bo choć wiem, że to właściwy kierunek zmian, to jednak smutno coraz bardziej…

Dziś po raz kolejny przejrzałem szuflady, z których powyrzucałem już dawno wszystko, co należało wyrzucić… No i kolejny worek śmieci stoi u drzwi. Jak to możliwe? Nie należę do „zbieraczy” i dość szybko pozbywam się tego, co nie jest mi potrzebne. A jednak ciągle odnajduję rzeczy, które żegnam bez żalu. Mam nadzieję, że to już ostatnia „inspekcja”.

A nad Słowem dziś po raz kolejny doznałem takiej ogromnej wdzięczności wobec Boga za to, że mogę na Niego patrzeć. Kiedyś, w czasach liceum, strasznie tęskniłem za kaplicą domową. Każde rekolekcje powołaniowe w klasztorze były dla mnie przedsionkiem raju właśnie dlatego, że w każdej chwili mogłem wejść do kaplicy, gdzie mieszkał Jezus. Dziś nie tylko mieszkam w klasztorze z kaplicą, ale co więcej, jako kapłan, mogę w każdej chwili otworzyć tabernakulum i patrzeć na Jezusa, od którego nawet w tej chwili, gdy to piszę, oddzielają mnie tylko dwie ściany. Absolutnie cudowne doświadczenie…

Odkryłem dziś również na nowo głód słuchania, który mam nadzieję wkrótce zaspokoić. Tu niestety byłem prawie zawsze głosicielem, a moja wiara, dokładnie tak, jak w życiu innych, rodzi się ze słuchania. W Polsce znacznie więcej okazji ku temu. Internetowe głoszenie mi „nie smakuje”, choć czasem po nie sięgam. W niektórych sprawach jestem i pewnie pozostanę „tradycjonalistą”. Czekam więc z niecierpliwością na Słowo, które nie tylko będę czytał, ale które ktoś mi wygłosi… Oby jak najprędzej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz