(Mk 4, 35-41)
Owego dnia, gdy zapadł
wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”.
Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie
płynęły z Nim. A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że
łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili
Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”
On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się!” Wicher
się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi
jesteście? Jakże brak wam wiary!” Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą:
„Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”
Mili Moi…
Wczoraj wróciłem z
rekolekcji w Chicago… Dobry czas wsłuchiwania się w prawdy, którymi wszyscy
konsekrowani żyją. Tak, tak… Wsłuchiwania się. Bo fakt, że głoszę rekolekcje,
wcale nie oznacza, że ja nie jestem ich słuchaczem. Zawsze to podkreślam –
jestem pierwszym słuchaczem tego słowa i ono najpierw mnie powinno dotykać…
Siostry słuchały z uwagą, wierzę więc, że z łaską Bożą skorzystają z tego, co próbowałem
im przekazać.
Oczywiście nie było czasu
nawet nosa wytknąć na zewnątrz, nie mówiąc już o jakimkolwiek spacerowaniu po
Chicago. W tak zwanym międzyczasie udało mi się jedynie skompletować niemal w całości
bibliografię mojej pracy. To znaczy zebrałem ją w jednym miejscu. Teraz
dzielenie i układanie wszystkiego we właściwym porządku. Ale mechaniczna robota,
nudna i czasochłonna została wykonana.
A co do doktoratu…
Dostałem ostatnio maila, na którego oczekiwałem sześć lat. Nadawcą był mój
promotor, a list zaczynał się od słów – mam już dla ojca terminarz ojca wydarzeń
doktorskich. A zatem uwaga!!! Wielka „godzina W” wybije dla mnie 6 czerwca 2018
roku. W tym dniu okaże się co też tam w tej mojej głowie powstało. To dzień
publicznej obrony mojego doktoratu.
Ale najpierw kolejne
szaleństwa w naszej parafii… dziś jak co sobotę wizyta w polskiej szkole. Poza
tym trwają już jednodniowe rekolekcje dla bierzmowanych. Po południu zaś
comiesięczny dzień skupienia dla parafii. Wieczorem nie będę pewnie wiedział
jak się nazywam. Taka burza, których w tygodniu czasem kilka… A Jezus uspokaja
je wszystkie i prosi – uwierz tylko, że to wszystko jest możliwe… I wiem, że
kiedy dziś usiądę przed Najświętszym Sakramentem podczas wieczornej adoracji
będzie tylko cisza i wewnętrzny spokój… On jest dawcą tych darów i na Niego
zawsze można liczyć…
Ojcze jestem pewna ze " godzina W" to tylko formalność :)
OdpowiedzUsuń