poniedziałek, 31 sierpnia 2015

a po co mi prawo?

zdj:flickr/Pat World/Lic CC
(Mk 7,1-8.14-15.21-23) 
Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I /gdy wrócą/ z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych /zwyczajów/, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, /dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie/. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.

Mili Moi...
Mogę dziś z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że jestem zmęczony... :) Msze po polsku, ale tuż po ostatniej w kościele szybki przejazd na urokliwą polankę Holy Ghost, gdzie sprawowałem kolejną Mszę, tym razem polową, z okazji Dożynek. Po niej równie szybki powrót, żeby spotkać się z małżeństwami, które przybyły dziś z Pennsylvanii, aby omówić szczegóły rekolekcji dla małżeństw, które będziemy wspólnie prowadzić w październiku. Piękni ludzie... Wielki potencjał i taki żar miłości gotowej do służby. Spędziliśmy kilka miesięcy temu wspólny weekend, kiedy ja sam byłem uczestnikiem rekolekcji, które wówczas oni prowadzili. Słuchałem ich wówczas z otwartą buzią... Dziś zresztą też... Jak to dobrze spotykać ciągle ludzi, którym się jeszcze coś chce i którzy poznawszy Boga, odczytują jego natchnienia – w jaki sposób nieść Go innym... A po zakończonym spotkaniu kolejny kurs i powrót na Dożynki, żeby jeszcze chwilę pobyć wśród ludzi, z których wielu to nasi parafianie. Tam też miłe spotkanie... Człowiek, który dwa miesiące temu przeprowadził się na nasz teren spod Toronto. Wspaniała rozmowa. Inteligencja. Kultura. A może i współpraca przy przebudowie naszej strony parafialnej. Co ciekawe spotkaliśmy się dwa dni temu nad morzem, ale minęliśmy się grzeczni pozdrawiając, a dziś była okazja pogawędzić dłużej. Sporo ciekawych i zbieżnych obserwacji... Nowy parafianin.

A Słowo mnie dziś skupiło na wysiłkach demona, które wkłada on w oderwanie nas od Bożego Prawa. Zwykle czyni to w sposób dość toporny i prymitywny, ale niestety skuteczny. Częstokroć ukazuje Boże Prawo jako niezliczoną ilość drobiazgowych przepisów, których przeciętny Kowalski (żeby nie powiedzieć Nowak) nie jest w stanie zachować. Cała ta drobiazgowość staje się ogromnym ciężarem, który trzeba z siebie zrzucić w imię ludzkiej wolności. Wszak chcemy żyć pełnią życia, nie życzymy sobie, żeby ktoś nami dyrygował, czy rozporządzał. A zatem sami zaczynamy wybierać z tego Prawa to, co będziemy zachowywać. Wszak każdy jest najlepszym ekspertem w dziedzinie swojego życia i wie najlepiej co jest mu potrzebne. Pozwólmy więc ludziom decydować, które przykazania są słuszne, a które nie... 

Płytkie to i prowadzące do szalenie bolesnych konsekwencji. Ale nad nimi można tylko z bólem pokiwać głową. Biedne dziesięcioletnie dziecko, które ginie z ręki szaleńca... Biedni imigranci, których ciała znaleziono w ciężarówce... Ale żeby wiązać to z odrzuceniem Bożego Prawa??? No jakże to tak??? Przecież ludzie są mądrzy i nie potrzebują żadnego pouczenia... Wiedzą co czynić należy... A to anomalia, margines...

Czyżby??? Wielka iluzja demona jest czymś w co łatwiej uwierzyć, niż w Prawo Boga, które domaga się ludzkiej dojrzałości, powściągliwości, które jest wychowawcą ludzi mądrych i... niebezpiecznych dla demona, bo zdolnych podjąć z nim walkę... Ale uległość Jego prawu domaga się zaufania i pokory, kształtowania sumienia według Jego Słowa. A to już postawa daleka od tak często spotykanej dziś schizofrenii duchowej...

Na czym ona polega...? Ano na tym, że katolik jest zdolny w niedzielę swoimi ustami wyznawać wiarę w Boga i wielbić Go, a nawet przyjmować do swojego serca, ale już w poniedziałek, u cioci na imieninach, będzie dowodził, że aborcja jest prawem kobiety, podobnie jak małżeństwo prawem geja, który przecież kocha jak każdy inny... Te same usta... To samo serce... Ten sam człowiek...

Wybór... Decyzja... Konsekwencja... 
Albo noszę w sobie źródło wody żywej...
Albo szambo, pełne smrodu i brzydoty...
A połączyć ich nijak się nie da...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz