zdj:flickr/amira_a/Lic CC
(Mt
20,1-16a)
Jezus opowiedział swoim uczniom następującę
przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza,
który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej
winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał
ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył
innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: Idźcie i
wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam. Oni poszli.
Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo
uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych
stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?
Odpowiedzieli mu: Bo nas nikt nie najął. Rzekł im: Idźcie i wy do
winnicy! A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do
swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność,
począwszy od ostatnich aż do pierwszych! Przyszli najęci około
jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli
pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po
denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: Ci
ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami,
którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty. Na to odrzekł jednemu
z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara
umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu
ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze
swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?
Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Mili
Moi...
Ostatnie dni pracowite okrutnie, choć zadania podejmowane,
są dość prozaiczne. Niezbędne jednakowoż. Towarzyszy im jednak
satysfakcja, że właściwie żadna godzina nie została zmarnowana.
To generalnie rzadkość, dlatego cieszy pewnie podwójnie. Pomiędzy
zakupami, porządkami, rozmowami i spowiedziami, spotkaniami
i spacerami trwa na szczęście codzienna medytacja i lektura
naukowa. Przeżywam teraz tydzień, który zwykłem nazywać
„niebiańskim” z tej prostej przyczyny, że mogę pospać do
6.00, a to już bardzo dużo. To pozwala mi zachować trzeźwość
umysłu na cały dzień. Myślę sobie, że również ta aktywność
fizyczna, której nigdy nie było w moim życiu w nadmiarze, a teraz
się pojawiła, daje mi sporo entuzjazmu do podejmowania codziennych
zadań.
Z ciekawych odkryć... W Polsce zostałem
obdarowany płytami z serialem „Czas honoru”. Kiedyś czytałem o
nim sporo dobrych rzeczy, ale jakoś nigdy nie miałem czasu, żeby
zacząć oglądać. Innymi słowy – nie dałem się wciągnąć.
Wczoraj jednak długotrwałą konieczność używania żelazka
zachęciła mnie do rozpoczęcia przygody z tym filmem. I muszę
przyznać, że „szarpnąłem” trzy pierwsze odcinki. A że moje
kinematograficzne doświadczenia ograniczają się zwykle do czasu z
żelazkiem w ręku, to chyba wkrótce zaplanuję znów duże pranie.
Bo film mnie „złapał”.
A dziś myślę sobie o
odpowiedzialności... Żyję (jak wielu z nas) wśród pogan, którzy
według słów Boga z Księgi proroka Jonasza, nie odróżniają ręki
prawej od lewej. Z cała pewnością nikt ich do tej pory nie najął.
Nie mają doświadczenia Winnicy, w której nie tylko się pracuje,
ale również tworzy więzi, nawiązuje relacje, przeżywa Obecność.
Są właściwie o krok od poznania, ale...
Wokół nich żyją
chrześcijanie, którzy nie są zainteresowani szerzeniem wiedzy o
Winnicy. Bo przecież ten drugi to potencjalna konkurencja. Nie daj
Boże, mógłby jeszcze moje miejsce zająć. Po wtóre, nawet jeśli
już jakimś cudem zostaną zainteresowani tematem Winnicy, to
podpatrując życie jej pracowników (myślę o chrześcijanach w
szerokim sensie) nie koniecznie chętnie się do tej Winnicy wybiorą.
Postawią sobie bowiem pytanie – co ich tak naprawdę różni od
nas poza tym, że są o denara bogatsi, ale również niemało
spracowani? Gdyby się tak jednak stało, że wreszcie do Winnicy
„się zapiszą”, to bardzo szybko doświadczą specyficznej
sprawiedliwości. Może nieco korporacyjnej... Ty jesteś tu krótko,
stań więc w szóstym rzędzie, bo przed tobą jest wielu innych,
którzy mają prawo...
Przesadzam? Może... Ale droga tych
zatrudnionych w ostatniej godzinie wcale nie jest łatwa. I pytań w
ich głowach znacznie więcej, niż odpowiedzi. Dlaczego tak?
Dlaczego my gorsi? Dlaczego nie zasłużyliśmy na zapłatę? Na
szczęście jest ON... Ten, który jest Bogiem sprawiedliwym i
ludzkie serca zna. Bo gdyby nie to... Wówczas Winnica szybko
zmieniłaby się w Orwelowski „Folwark zwierzęcy”...
Wracając
do początku... Trzeba tych, którzy zareklamują Winnicę... Swoim
życiem zareklamują... Bo w niej ciągle zatrudniają... I dla
nikogo nie zabraknie miejsca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz