sobota, 20 lutego 2021

Najpiękniejszy...


(Łk 5, 27-32)
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej. Rzekł do niego: "Pójdź za Mną!" On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł. Potem Lewi wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych ludzi, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: "Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?" Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników".

 

Mili Moi…
Mamy już zapowiedź tegorocznych rekolekcji, które rozpoczynamy pojutrze. Zamieszczam Wam ją powyżej. Można puścić dalej. Im nas więcej, tym lepiej. Ja zaś powoli podchodzę do lądowania z siostrami orionistkami. Kończymy jutro śniadaniem, a w poniedziałek nagrania w Niepokalanowie. Zamierzam więc jutro zażyć przyjemności… Pewnie wybiorę się na lotnisko – tam pochodzę, posiedzę, potęsknię za lataniem. A potem może na Powązki. Nigdy nie byłem, a cmentarze lubię nawet bardziej niż lotniska. Na obiad zjem pewnie jakąś wykwintną pizze w samochodzie. A po południu może uda mi się odśpiewać Gorzkie Żale z Kościołem Warszawskim. Jedyna przeszkoda to chyba to, że robi się bardzo mokro i jutro pewnie nie będzie lepiej…

Dziś jednak jeszcze się skupiamy. A ja właściwie piszę scenariusze tego, co mam powiedzieć we wtorek w Warszawie, nagrywając krótkie materiały promocyjne dla Wydawnictwa Esprit. Wchłonąłem książkę, do sięgnięcia po którą mam zachęcić. Jest niezła – prosta, franciszkańska (wszak autor franciszkaninem jest) – będę mógł więc z czystym sumieniem o niej dobrze mówić. W zasadzie to nawet chyba nie o niej bezpośrednio… Mam omówić pewne tematy, które w książce po prostu są potraktowane szerzej – i to ma zachęcić do jej przeczytania. No, zobaczymy co z tego wyniknie…

A dziś myślę o Lewim, który wyrusza za Jezusem – za Najpiękniejszym z synów ludzkich. Jak bardzo musiał go zafascynować sobą? Jak wyraźnie musiał dostrzec Jego piękno? Czy Lewi wiedział, że Jezus jest reprezentantem Boga? Kimś absolutnie wyjątkowym? Pewnie tak, bo inaczej by z miejsca nie ruszył… A skoro tak, to piękno Jezusa musiało w nim przezwyciężyć cały wstyd, który mógł odczuwać z powodu swoich grzechów. Poczuł się jednak przyjęty i nie pozwolił demonowi zahipnotyzować się swoją niegodnością. A przecież mogło się tak stać. Mógł powiedzieć – Panie, kto, ja? Takie nic, taki podły grzesznik? Nawet nie żartuj – dla mnie już nie ma nadziei. Zbyt wiele zła zdziałałem w życiu.

A Lewi wstaje i idzie. Samą swoją obecnością Jezus przywrócił mu nadzieję. Swoim zainteresowaniem wobec kogoś takiego, takiego ostatniego z ostatnich… Ilu takich umiłowanych synów i córek Boga czeka dzisiaj na tych, którzy przyjdą i bez obrzydzenia z nimi pobędą. Czasem sprawy nie idą tak szybko, czasem nawrócenie to nie kwestia jednej rozmowy, jednego spotkania. Czasem ono nie następuje nigdy (przynajmniej w sposób widzialny). Czy to jednak wystarczy, żeby powiedzieć sobie – nie zasługujesz na mój czas, bo jest tylu innych, którzy mnie naprawdę potrzebują. A tu – dno i wodorosty…

Ja sam każdego dnia ciągle na nowo przekonuję się, że takich Jezusowych metod musze się uczyć. One nie są częścią mnie. Nie mam ich „z natury”. Dlatego tym większą radość odczuwam, kiedy nie zdezerteruję, kiedy zachowam się jak On. Oby jak najczęściej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz