Jezus powiedział do swoich uczniów: "Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć:
będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie
zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Potem mówił do wszystkich:
"Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia
bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie,
straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za
korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę
poniesie?"
Mili Moi…
Trwamy w rekolekcjach z
siostrami orionistkami. Ale to przecież stanowczo za mało, żeby się zmęczyć.
Wobec tego wczoraj dotarła ekipa z Poznania i do dzisiejszego obiadu nagraliśmy
osiemnaście odcinków wielkopostnych rekolekcji internetowych. To nasz absolutny
rekord w tak krótkim czasie. W konsekwencji oczywiście dziś nie bardzo wiem jak
się nazywam, ale dzieło zrealizowane. Dla nich robota właściwie się dopiero
zaczyna, wszak montaż jest najgorszą częścią przedsięwzięcia.
Możliwości „wypoczynkowe”
też są w zasadzie nieco ograniczone. Teren wokół mocno leśny, chodników w
zasadzie nie ma, śnieg sypie prawie wciąż. Przedzieranie się uliczkami brodząc w
śniegu? Hmmm… Pozostaje krótki spacer po podwórku i ewentualna wycieczka do
Warszawy, ale to pewnie dopiero po zakończeniu rekolekcji. W niedzielę finał,
ale od poniedziałku nagrania w Radio Niepokalanów, więc przemieszczam się
całkiem niedaleko.
Dziś pomyślałem o traceniu
życia, na które wielu gorliwych chrześcijan chciałoby się zdecydować według
wskazań dzisiejszej Ewangelii. Ale jak to zrobić? Wszak życie cenną wartością
jest. Tak cenną, że trzeba się dobrze zastanowić i wybrać dobry moment na ten
dar. Najlepszy moment. Taki, w którym będziemy „u szczytu życia”. Taki, w
którym Pan Jezus to naprawdę doceni. Ale jak go uchwycić? Na tego typu rozważaniach można spędzić… całe
życie, nigdy go tak naprawdę nie ofiarowując, nie czyniąc z niego daru dla
Jezusa, nie tracąc go.
Gdy tymczasem… nasze życie
składa się z tysiąca małych rzeczy, małych spraw naszej codzienności. Tam
wykuwa się (lub nie) nasza świętość. I to tam jest miejsce na złożenie tego
daru – bez aplauzu i fajerwerków, bez zadęcia i zwracania na siebie uwagi.
Takie dary Pan Bóg zdaje się lubić najbardziej. Takie dary są najcenniejsze. Bo
przecież nasze życie jest mu miłe jako dar, kiedy ofiarowujemy je Jemu
angażując je dla dobra Jego dzieci, naszych braci. A to często wiąże się z
krzyżem, niedogodnościami, obciążeniami czy wręcz cierpieniami. Codziennie… Tak
wiele okazji… Trzeba tylko chcieć. Tak rzeczywiście chcieć.
Szczęść Boże
OdpowiedzUsuńTo kiedy zaczynamy nasze rekolekcje?
W poniedziałek Tomku :)
OdpowiedzUsuń