wtorek, 5 marca 2019

39


(Mk 10, 28-31) 
Piotr powiedział do Jezusa: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą". Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi".


Mili Moi…
Zastanawiam się na ile opuściłem wszystko, żeby pójść za Jezusem. Z pewnością niektóre z tych „opuszczeń” były całkiem oczywiste i naturalne i nie miałem z nimi najmniejszego problemu. Małżeństwo, fizyczne ojcostwo, pełna niezależność – także finansowa… I pewnie wiele innych. Przyjmowałem i przyjmuję je jako coś oczywistego. Czasem wiążą się z solidna ofiarą. Czasem stanowią jakiś ciężar. Dziś jednak myślę o wielu subtelniejszych „opuszczeniach”, które się jeszcze we mnie nie dokonały, albo które wciąż we mnie żyją w jakichś tęsknotach… Mam tak na przykład ze zgodą na samotność, z opuszczeniem ludzi, ku którym moja sangwiniczna osobowość lgnie z wielkim uporem. Pan zafundował mi w ostatnich siedmiu miesiącach totalną pustynię jeśli chodzi o relacje. Choć obracam się wśród ludzi, czasem doświadczam serdeczności, to jednak są to kontakty zupełnie doraźne, często związane z posługą. Pogłębionych relacji brak.

I choć w tej najszerszej warstwie słowo Jezusa jest prawdziwe w moim życiu, bo wiele mam domów w których czeka na mnie życzliwość, w których mogę się zatrzymać, w których otrzymam łyżkę strawy, to tymczasem jestem zapraszany, czuję to wyraźnie, do złożenia ofiary z tego, co tak bardzo lubię i co do tej pory stanowiło bardzo istotny element mojej codzienności. Jeśli to Boże zaproszenie, to pewnie w jednym, najważniejszym celu – żeby jeszcze bardziej pójść za Nim, żeby jeszcze głębiej wejść w przyjaźń z Nim…

Za godzinę skończę trzydzieści dziewięć lat. Dziś będziemy świętować z Jezusem… Chyba pierwszy raz w życiu tylko z Nim… Doczekać się nie mogę…

A od jutra zapraszam Was na wspólną podróż przez Wielki Post… Na internetowych łączach…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz