wtorek, 6 listopada 2018

gdzie jest Bóg???


Photo by Warren Wong on Unsplash
(Łk 14,15-24) 
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: „Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym”. Jezus mu odpowiedział: „Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: "Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe". Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: "Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego". Drugi rzekł: "Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego". Jeszcze inny rzekł: "Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść". Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: "Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych". Sługa oznajmił: "Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce". Na to pan rzekł do sługi: "Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. Albowiem powiadani wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty".


Mili Moi…
Zacznę od smutnej obserwacji. Wczoraj nawiedziłem siłownię, ale w porze zupełnie innej, niż zwykle. Poszedłem tam wieczorem. Pewnie ostatni raz… Dużo więcej ludzi, niż przed południem, kiedy zwykłem chadzać. Większość obecnych to ludzie młodzi. Z rozmów wynikałoby nawet, że studenci. Ale trudno mi w to uwierzyć, bo poziom wulgarności tych młodych sięgał szczytów. Czy to naprawdę przyszłość narodu? Nasza przyszła inteligencja? Ta polska siła, którą będziemy się chwalić w świecie? Jeśli tak, to widzę te przyszłość raczej w czarnych barwach. To takie przykre – oni naprawdę nie potrafią ze sobą rozmawiać. I wcale nie chodzi mi o to, żeby tematami rozmów był Chopin, czy najnowsza ekspozycja w pobliskiej galerii, ile raczej o ludzki język. Polski język. Piękny język.

Myślę o tym, bo w najbliższy weekend mam mówić do młodzieży o świętości. Wprawdzie do młodzieży żeńskiej (czyli takiej, której wczoraj w męskiej szatni nie było), ale jednak głęboko zanurzonej w tym świecie. To dzieci swojej epoki. One obcują codziennie z tym, wobec czego ja wczoraj doznałem takiego smutku. Być może jest to również ich język. I mam im opowiadać o tym jaką wartością jest On – Najpiękniejszy z Synów Ludzkich, Ten, który pozwolił zajaśnieć niebiosom, który niebo rozpostarł nad wodami, który karmi ptactwo niebieskie, a do człowieka woła – bądźcie świętymi, bo ja jestem święty… Tylko moc Świętego Ducha może wprowadzić to słowo do ich serc…

A po co? No właśnie po to, żeby mogli cieszyć się ucztą w niebie. Żebyśmy wszyscy mogli się nią cieszyć. Żeby nie szli w banał, w obojętność, w pokrętne tłumaczenia. Zapraszający ma mnóstwo cierpliwości, ale Jezus nigdy nie ukrywał, że kiedyś nadejdzie jej kres. Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. Świat doświadcza tego niemal w każdym zakątku i nadal idzie w zaparte. Katastrofa za katastrofą, kolejne próby otwarcia oczu, a w odpowiedzi cyniczne pytania – gdzie jest Bóg? A gdzie jesteś ty, mój świecie? Gdzie jesteś ty, człowiecze? Kupiłeś pole (teren pod nowy dom)? Testujesz woły (twój nowy samochód)? Relaksujesz się z żoną („partnerką”)? Nie masz czasu? Pomyślisz o tym jutro, kiedyś, w przyszłości? Obyś zdążył… I oby nikt nie zajął twojego miejsca…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz