poniedziałek, 21 listopada 2016

a ja nie chcę...

zdj:flickr/gautam prakash/Lic CC
(Łk 23,35-43)

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król żydowski. Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.


Mili Moi…
Jest dramatycznie… Żebym ja na moim blogu wpisywał coś raz w tygodniu… Tak źle to jeszcze chyba nigdy nie było. A im bardziej stanowczo planuję to zmienić, tym mniej mi wychodzi. Najczęściej jest to związane z faktem, że dopiero wieczorem mam wolną chwilę, którą mógłbym poświęcić na pisanie. Ale zwykle jestem już tak zmęczony, że nie jestem w stanie zebrać myśli. Wiem, że ksiądz, który tak mówi, jest dla wielu mało wiarygodny, bo co tez ci księża mogą robić. Ale może po prostu jestem taki słaby zawodnik i szybko się męczę. Sam już nie wiem.

Na szczęście udało mi się zdyscyplinować samego siebie w kilku innych dziedzinach życia. Wreszcie wszedłem w adorację w trochę bardziej zaplanowany sposób. Udało mi się wrócić do siłowni i jeść mądrzej, wróciłem też do soków warzywnych. To oczywiście małe rzeczy, ale to z małych rzeczy składa się codzienne życie. Domaga się to ode mnie funkcjonowania z zegarkiem w ręku, żeby podołać wszystkim obowiązkom, ale pojawia się tez satysfakcja z dobrze zaplanowanego dnia i ze zrealizowanych planów.

Muszę Wam zdradzić, że dojrzewa we mnie plan pożegnania się z portalami społecznościowymi, głownie z Facebookiem. Od dawna myślę, żeby się z niego wycofać. Poziom przemocy i braku kultury jest tam już tak wysoki, że trudno mi się to przegląda. Tym smutniej, że przecież dotyczy moich znajomych, bo to zamieszczane przez nich wiadomości przecież oglądam. Wielu z nich jest w permanentnym proteście. Sprzeciwiają się, mam wrażenie, wszystkim i wszystkiemu. Czasem czuje się jak na jakimś wiecu, na którym są wznoszone wrogie okrzyki. Smuci mnie to i złości. Rodzi ogrom niezrozumienia. Nie potrafię zrozumieć motywacji kogoś, kto zamieszcza film z księdzem (suspendowanym zresztą), który jednym tchem wypowiada słowa „zniszczmy ich, niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Nie umiem pojąć demaskatorskich zapędów moich znajomych, którzy najwięcej życiowej energii trawią na poszukiwanie żydomasonerii. Nie mam sił na fale szyderstwa i pogardy. Kiedyś mogłem jeść poranną owsiankę i przeglądać FB. Dziś już nie mogę… Może czas się pożegnać. Żeby tak całkiem nie stracić wiary w ludzi, wiary w dobro…

Patrzę na krzyż Chrystusa, z którego króluje On nad tym światem i pytam Go – kiedy to się stało? Kiedy ludzie nabrali przekonania, że wiedzą już wszystko i nie potrzebują już słuchać nikogo? Kiedy dzielenie się swoimi przemyśleniami zamieniły się w brutalne prowokacje i obrzucanie się inwektywami? Kiedy wzniesiono barykady, z których od rana do wieczora strzela się do potencjalnych wrogów? Kiedy agresja zastąpiła życzliwość, a kultura została wyparta przez wulgarną przemoc słowną? Kiedy, katolicy przecież, nabrali przekonania, że dzień bez ociekającego jadem żartu ze swojego Kościoła jest dniem straconym? Kiedy młodzi i starsi zdecydowali, że goły tyłek ponętnej dziewczyny będzie najlepszym komentarzem zarówno do urodzinowych życzeń, jak i do informacji o czyichś zaręczynach?

Kiedy to się stało? Pewnie już wtedy… Tam pod krzyżem… Nie było inaczej. A lud stał i patrzył… A ja nie chcę… Coraz wyraźniej czuje, że nie chcę…

2 komentarze:

  1. Podzielam Twoje ojcze Michale spostrzeżenia dotyczące FC i sporadycznie korzystam z tego psedo dobrodziejstwa.
    Pokuj i dobro
    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojca przemyślenie o fb smutne, ale niestety, prawdziwe. Zgrzytam zębami, gdy widzę jak np. osoba będąca nauczycielem i mająca w gronie znajomych swoich uczniów, wrzuca na "fb" memy z wulgaryzmami lub z jakimś wielce niestosownym hasłem. A już totalnie zażenowana byłam, gdy zobaczyłam, że pewna 12-letnia osoba zmieniła swój statu na "W związku"... Grrr.. Mimo wszystko - dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń