poniedziałek, 7 listopada 2016

jakie tam będzie siano...

zdj:flickr/iJorgen/Lic CC
(Łk 20,27-38)
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę. Jezus im odpowiedział: Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją.


Mili Moi…
Cuda się dzieją… Nieustannie. Ale całkiem sporo wydarzyło się ich w ostatni czwartek. Dochodzą do mnie głosy, że nasze rekolekcyjne nabożeństwo uzdrowienia zaowocowało potężnymi uwolnieniami. Zniknął lęk, gniew, nienawiść… A świadectw pewnie będzie więcej… Duchowa walka trwa. Na reakcje demona nie trzeba było czekać długo. Już w piątek rano dostałem od niego sygnał, że ma mnie na oku. Ale to był tylko wyraz jego bezsilności. Coś, co miało mnie zaniepokoić, a tak naprawdę mnie ucieszyło, bo odsłoniło cały ogrom Bożego dobra, którego świadkami byliśmy w czwartkowy wieczór. Wierzę głęboko, że to nie koniec, że Bóg będzie się nam jeszcze nie raz objawiał w swojej dobroci i z całym ogromem darów przyjdzie jeszcze niejeden raz do naszych rekolektantów…

Przede mną zaś kolejny pracowity tydzień… Jutro spotkanie w sprawie grudniowych rekolekcji małżeńskich w naszej parafii, we wtorek kolejne kilkugodzinne spotkanie księży, a wieczorem zaczynamy krótkie rekolekcje z Witkiem Wilkiem, znanym ewangelizatorem z Polski. Czwartek to nasze rekolekcje REO, a piątek to początek weekendowych rekolekcji małżeńskich w Hartford, które współprowadzę. Nie ma nudy, oj nie ma… Nad wszystkim trzeba pomyśleć, wszystko przygotować. Poranki wypełni mi pewnie lektura przygotowująca do pisania trzeciego rozdziału mojej rozprawy doktorskiej, choć zupełnie sobie nie wyobrażam w jaki sposób i kiedy on powstanie. Ale wszystko w rękach Najwyższego…

Dziś myślę nad Słowem o nowej perspektywie, którą przedstawia Jezus. Na przykładzie żydowskiego prawa małżeńskiego objawia wprost, że przykładanie ludzkich sposobów myślenia do rzeczywistości życia wiecznego mija się z celem. Święty Maksymilian podawał w takich chwilach przykład konia, który, gdyby mógł sobie wyobrażać stół swojego gospodarza, widziałby na nim najlepszy rodzaj siana. Podobnie i my z naszymi wyobrażeniami o niebie jesteśmy całkiem daleko od tego, co tak naprawdę nas tam czeka. Nie mamy szans zajrzeć za życia za tę zasłonę, czy więc jest sens „gdybać”? Czemu nie? Jeśli każda porcja nowych wyobrażeń będzie zwieńczona zastrzeżeniem, że to tylko wyobrażenia…

Od jakiegoś czasu śledzę sobie Polskie Kroniki Filmowe. Wiele z tych filmów jest naprawdę zabawnych. Zwłaszcza te, które przewidują… Wyobraźnia twórców, którzy choćby w latach siedemdziesiątych próbowali dociekać, jak będziemy mieszkać w roku 2000 nie znalazła żadnego odzwierciedlenia w faktach. Dziś bawi i zdumiewa… Myślę sobie, że takie uczucia będą nam towarzyszyć również, kiedy przekroczymy bramę śmierci. Zdumienie będzie prawdopodobnie połączone z dużą dozą dobrej zabawy i śmiechu. A potem już tylko najgłębsza radość i szczęście, że Bóg, jak zwykle, okazał się większy od wszelkich ludzkich wyobrażeń…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz