zdj:flickr/matt northam/Lic CC
(Łk 6,12-19)
W tym czasie Jezus wyszedł
na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem
dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też
nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja;
Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza,
i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę,
syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą. Zeszedł z nimi na dół
i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo
ludu z całej Judei i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni,
aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których
dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go
dotknąć,ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Mili Moi…
Trwają nasze rekolekcje
ewangelizacyjne. Dziś, niemal w połowie, mogę powiedzieć, że uczestniczy w nich
ponad pięćdziesiąt osób, co, jak na nasze warunki, jest wielką liczbą. Nasze
rekolekcje nabierają tempa, wkrótce czeka nas nabożeństwo uzdrowienia. A w
najbliższym tygodniu wielu uczestników przygotuje się do niego poprzez spowiedź
generalną. Dla mnie oznacza to tyle, że prawdopodobnie najbliższe dni spędzę w
klasztorze prawie bez wychodzenia z niego na zewnątrz… Ale to mała ofiarka
wobec uśmiechniętych twarzy i wielkiej ulgi, która zwykle towarzyszy takim
spotkaniom. Ostatnio znów Pan Bóg dał mi łaskę, że mogłem w Jego imię wskrzesić
człowieka, który trzydzieści lat nie korzystał z Bożego przebaczenia. Takie
spotkania są niezwykłym darem również dla mnie samego…
Co do spotkań, to wczoraj
miałem okazję sprawować Eucharystię przy łóżku D. Bardzo mody człowiek, który
zapadł w śpiączkę dziewięć miesięcy temu. Modliliśmy się o cud uzdrowienia dla niego prosząc Jezusa o miłosierdzie. Udzieliłem mu również sakramentu
namaszczenia chorych. Jestem wdzięczny Panu, że posyła mnie w takie miejsca, że
pozwala mi służyć w taki sposób, że kieruje do mnie tych wszystkich potrzebujących
ludzi. To tak szczególnie przypomina mi o łasce wybrania.
Dzisiejsze Słowo pokazuje
ogrom zadań. Jezus wytyczył swoim Apostołom drogi, którymi chodzimy do dziś.
Jako współpracownicy następców Apostołów, mamy Go po prostu naśladować i podejmować
wyzwania. Nie da się tego zrobić z głębi fotela z herbatką w dłoni. Trzeba
wsiąść w samochód, przemierzyć czasem wiele mil, nie wyspać się, zapomnieć o
innych sprawach, bo jest człowiek, który potrzebuje. Dla Jezusa, kiedy spotykał
takiego człowieka, świat się zatrzymywał i nic ważniejszego nie istniało.
Bardzo wiele mi jeszcze do takiego dynamizmu posługi brakuje. Ale każdy krok w
tym kierunku, każda okazja, żeby zapomnieć o sobie, każdy gest miłości, jest
małym zwycięstwem nad sobą i słabością natury. Jest tyle do zrobienia, a wciąż brakuje
rąk, którymi Pan mógłby uzdrawiać, błogosławić, wskrzeszać umarłych… Oby więc
tym rękom, które dziś ma do dyspozycji, po prostu się chciało… Modlę się o to
dziś za przyczyną Judy i Szymona, Apostołów Jezusa.
Jutro kolejny, parafialny dzień
skupienia. Idziemy w tym roku z Ewangelia Mateusza. Mam nadzieje, że słuchacze
się znajdą. Bo cóż z tego, że uruchomimy kombajn, jeśli nie będzie czego kosić.
Pan obiecywał wielkie żniwo. Wierzę, że prędzej, czy później, gdzieś w tej, czy
innej galaktyce, napotkam zapowiadane przez Niego łany. Dziś robię, co mogę, a
On musi się zająć resztą. W ten weekend także ruszamy na cmentarze. Sobota i
niedziela to jedyne dni, kiedy możemy zgromadzić naszych wiernych w tych
miejscach, do których w tym czasie nie ma zwyczaju w Ameryce zaglądać. Smutne
te cmentarze tutaj. Puste, bez światła, bez kwiata, bez obecności żyjących…
Kiedy będę tam zaglądał każdego dnia dla zyskania odpustu, mam szczerą nadzieję spotkać
tam Żyjącego, który jest nadzieją i dla mnie i dla tych, których ciała oczekują
tam na zmartwychwstanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz