zdj:flickr/Bea/Lic CC
Gdy
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i
ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I
rzekł: "Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga". A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy
i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili
go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca,
zwanego Szawłem. Tak kamienowali
Szczepana, który modlił się: "Panie Jezu, przyjmij ducha mego!" A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: "Panie, nie poczytaj im tego grzechu!" Po tych słowach skonał. Dz 7,
54-60
Mili Moi…
Robię tysiące różnych rzeczy… Nieoczekiwanych i nieplanowanych… Czas przestał
istnieć… Nie planuję, nie próbuję specjalnie wybiegać myślą w przyszłość. Każdy
dzień jest pełen wydarzeń. Właściwie codziennie przygotowuję jakieś nowe
wystąpienie, bo dobiega końca przygotowanie kandydatów do bierzmowania i
pierwszej komunii, bo nadchodzi czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego, bo
zbliża się spotkanie z Radą Rozwoju Parafii… Oczywiście wiele osób mówi dobrze
radząc - oj, coś tam ojciec na pewno powie… Na pewno… W myśl kaznodziejskiego
żartu: „O czym ojciec będzie dziś mówił? Nie wiem, ale na pewno słów mi nie
zabraknie”. No nie bardzo tak umiem. Uważam, że szacunek do słuchaczy wymaga,
żeby wiedzieć o czym chce się mówić i konsekwentnie się tego trzymać…
Ale wśród wielu
różnych rzeczy są i takie, jak na przykład wczorajsze odebranie ramy do obrazu
papieża Jana Pawła II, który wkrótce zawiśnie w naszym kościele jako dar rodziców
dzieci pierwszokomunijnych. Obraz się maluje, a stolarz wczoraj dał znać, że mogę
przybyć po ramy. Poznałem przy okazji serdeczną rodzinę G. Przemili ludzie –
nakarmili mnie, pogadaliśmy, a na koniec po zapłacie twórca wyjął jeden, wcale
nie mały banknot z zapłaconych przeze mnie i powiedział – a to jest ojcze na
Mszę, o pokój na świecie, od naszej rodziny… Że też są jeszcze wokół tacy
ludzie…
A dziś wizyta
człowieka, który ma usprawnić nasz system klimatyzacyjny w kościele. Wprawdzie
pogoda „pod zdechłym Azorkiem”, leje właściwie przez cały tydzień, zimno, ale
jestem przekonany, że jak przyjdzie lato, to z dnia na dzień. A lato u nas, to
hoho… W maju roboty musza być zrobione.
A my dziś czytamy
w kościele historię Szczepana… W Polsce Wniebowstąpienie, którego u nas nie
przeniesiono na niedzielę (jak wielu innych świąt) i nadal jest w czwartek, co
dla wielu ludzi jest źródłem sporego zamieszania. No ale dziś Szczepan… Myślę
sobie o nim i o tak wielu chrześcijańskich męczennikach… Świadkach. Tak
niewiele trzeba było, żeby przetrwać. W jego przypadku wystarczyło, żeby
trzymał język za zębami. W przypadku innych chodziło często o garść kadzidła
obcym bogom, czy o kilka słów zaprzeczających boskości Jezusa. Dlaczego nie?
Przecież to tylko słowa… Nikt nie musiałby wiedzieć, że wierzą najgłębiej w
sercu. To wiedziałby tylko Bóg i oni… A mogli ocalić swoje życie… Trochę trudno
to pojąć prawda?
Może dlatego, że
dla nas słowo dziś znaczy tak niewiele… A może dlatego, że z taką łatwością
przychodzi nam dziś oszukiwać wszystkich wokół z samymi sobą włącznie… Może
sądzimy, że dla przetrwania i zachowania życia wszystkie chwyty są dozwolone.
Wszak, żeby zmienić świat, trzeba przetrwać… Tyle że fałszem jeszcze nikt
świata nie zmienił… Jak można spoglądać na swoje odbicie w lustrze wiedząc, że
zdradziłem mojego Boga? Nie umiem sobie tego wyobrazić… A jednak moje życie również
jest pełne małych zdrad, wyborów, które nie są wyborami Boga, decyzji, które
mnie raczej od Niego oddalają i zaprzeczają mojemu pełnemu oddaniu… I patrzę na
to swoje oblicze w lustrze… I żałuję… Każdego dnia od nowa… I nabieram pewności,
że moja wiara to „albo – albo”. W każdych czasach jest tak samo… Nawet jeśli
moje życie bezpośrednio nie jest zagrożone, to wybory muszą się dokonywać… Małe
i większe… I to one mówią najwięcej o mojej wierze… Więcej, niż moje słowa…
Dlatego dziś przed
snem, patrząc na siebie w lustrze, przyjrzyj się dokładnie i zobacz czy widzisz
tam choćby cień św. Szczepana, człowieka wiary, który nie mógł milczeć… I ja go
w swoim odbiciu będę dziś szukał…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz