środa, 18 maja 2016

obrazki z życia...

zdj:flickr/Todd Ehlers/Lic CC
(Mk 9,38-40)
Wtedy Jan rzekł do Niego: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.


Mili Moi…
Od wczoraj powinienem mieć gości… Leszek i Monika nie dotarli jednak z Polski, ponieważ… nie zmieścili się do samolotu. Nie to, że przekraczają jakiekolwiek dozwolone rozmiary, ale nowa polityka przewoźnika polega na tym, że sprzedaje się więcej biletów, niż jest miejsc w samolocie. Chyba według zasady – a może ktoś jednak nie przyjdzie. Czekam więc dziś – może się wreszcie na jakiś lot załapią.

Wczoraj miałem kolejne piękne, amerykańskie doświadczenie. Po południu, w porze największego zamiłowania do fotela, zadzwonił dzwonek u drzwi, a w domofonie odezwał się młody głos, który zakomunikował, że chce do spowiedzi i czy jest jakiś ksiądz dostępny. Staram się nie lekceważyć Bożych zaproszeń do posługi, więc pożegnałem fotel, mimo jego zdecydowanych protestów, i zszedłem na dół. Za drzwiami stał chłopiec – może dziewiętnaście, może dwadzieścia lat. Weszliśmy do domu, a on zaczął się spowiadać. Ja natomiast coraz szerzej otwierałem oczy. Bardzo dawno nie spotkałem już nikogo, kto spowiadałby się z taką głębią, kto mówiłby o swojej relacji z Bogiem tak pięknie, kto żałowałby tak szczerze. Prosty, skromny chłopak… Podziękował, a wychodząc zapytał, czy wyspowiadałbym też jego dziewczynę. Mówię – pewnie. I za chwilę przychodzi do klasztoru śliczna, młoda dziewczynka, która spowiada się równie głęboko. Pytam skąd ci ludzie? A ona na to, że są tu w gościach, pochodzą z Florydy i są zachwyceni, że w Bridgeport jest tyle kościołów. U nich jest ich znacznie mniej. Zapragnęli spowiedzi i postanowili spróbować w którymś z mijanych. Los padł na nas. Jestem wielce pokrzepiony, bo z takimi ludźmi, Kościół w Ameryce lśni blaskiem samego Chrystusa – przyjętego i kochanego.

A po południu urocza rozmowa z wielkim czarnoskórym, sędziwym mędrcem, który pytał co znaczą węzły na moim sznurze. Kiedy wytłumaczyłem, że to symbole moich ślubów, wzniósł oczy do nieba wołając – dziękuję Ci Panie, że nie kazałeś mi iść tą drogą… A potem, gawędząc dalej, podzielił się ze mną swoim rozumieniem ubóstwa… Ludzie mówią, że ubóstwo dotyczy materii, ale to nie o to chodzi. Ty jesteś heroldem Najwyższego Króla, ty nie możesz być całkiem biedny, bo Go przecież reprezentujesz. Ciekawe co na to wszystko powiedziałby święty Franciszek…

No i mała wielka radość. Rodzice dzieci pierwszokomunijnych ufundowali do naszego kościoła obraz świętego Jana Pawła II, o którym myśleliśmy już od dawna. Ale zawiśnie on w takim miejscu, które domaga się symetrycznego uzupełnienia obrazem po przeciwnej stronie. Ogłosiłem w niedzielę, że gdyby ktoś chciał ufundować, to jak najbardziej mile widziane… A wczoraj jedna z parafianek przyniosła czek. A zapewniam, że nie są to tanie rzeczy. Ludzie jednak mają wielkie i otwarte serca.

No i dzisiejsze Słowo, które o 5 rano czytam… I myślę, że Pan Jezus po pierwsze wyzwala z zazdrości. Pokazuje, że inni ludzie nie są zagrożeniem dla Apostołów, jeśli owoce, które przynoszą są zdrowe i dobre. Po drugie, a to wydaje mi się nawet ważniejsze, uczy mnie samego, że potrzeba czasu, żeby wydać właściwy, uczciwy i sprawiedliwy osąd. Żeby zweryfikować cudze intencje i sposoby działania, trzeba mu się dobrze przyjrzeć i właściwie rozeznać. A na to potrzeba czasu, którego Bóg ma sporo i hojnie go udziela – w końcu sam go stworzył. Nie ma więc pośpiechu. A jeśli w codziennych ocenach więcej energii skierujemy na poskromienie własnej zazdrości, mniej jej nam zostanie na kwestionowanie cudzych dokonań.

1 komentarz:

  1. "...potrzeba czasu, żeby wydać właściwy, uczciwy i sprawiedliwy osąd. Żeby zweryfikować cudze intencje i sposoby działania, trzeba mu się dobrze przyjrzeć i właściwie rozeznać. A na to potrzeba czasu, którego Bóg ma sporo" Dziękuję za te słowa. Za mądrość, uspokojenie i nadzieję jakie ze sobą niosą. Jakoś tak dobrze mi będzie dziś zasnąć z tą refleksją.

    Ciekawe... potrzeba mi jeszcze czasu ale może i ja kiedyś trafię do Bridgeport. Na razie okazuje się że zimą mam pracować na Florydzie właśnie. Czy z palmą zamiast choinki? nie wiem

    pozdrawiam
    internetowy parafianin

    OdpowiedzUsuń