środa, 10 lutego 2016

WIELKI Post...

zdj:flickr/Jeff Slater/Lic CC
(Mt 6,1-6.16-18)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.


Mili Moi…
No i rozpoczęliśmy… Wielki Post… Nie mały, nie średni, ale Wielki. Czas diagnozowania naszych niewierności i czas leczenia tychże lekarstwem jałmużny, postu i modlitwy. Ja rozpocząłem ten czas od wizyty w szpitalu, zanosząc Jezusa komuś, kto się z Nim dawno nie widział. Choroba ta raczej nie zmierza ku śmierci, a mam nadzieję, że dzisiejsza wizyta Żyjącego przyczyni się również do duchowego zmartwychwstania. Przy okazji spotkałem w szpitalu buddyjskiego duszpasterza. Przywitał się, przedstawił… Niestety brzmiało to dla mnie mniej więcej tak – tararaparamparara… Nie zapamiętałem. Ale sympatyczny chłop. Mówi, że ma pracowity dzień, bo dziś Środa Popielcowa. Nie pytałem o szczegóły Środy Popielcowej w buddyzmie. W każdym razie w szpitalu jest takie miejsce, gdzie siedzi specjalna pani od kontaktów z duchownymi maści wszelakiej. Tam dziś stały naczynia z popiołem i każdy mógł sobie sam czółko pomazać. Według instrukcji sprowadza to na człowieka dużo Bożego błogosławieństwa… Kto wie…

My zaś, poza naszymi Mszami Świętymi z obrzędem posypania popiołem, wybraliśmy się do pobliskiej szkoły, gdzie dorośli uczą się angielskiego. Każdy żyw katolik mógł wyjść na korytarz i otrzymał od nas popiołem pomazanie, a lud korzystał z tego daru obficie. W wielu kościołach nie ma bowiem Mszy. Jest tylko obrzęd pomazania. Piszę „pomazania”, bo w Ameryce zwykle wykonuje się krzyżyk na czole czarnym mazidłem, co pozwala zidentyfikować katolików, bo noszą ów znak przez cały dzień. I to w nich podziwiam, bo nikt się tego nie wstydzi, a są wręcz dumni z tego wyróżniającego znaku…

A z ciekawostek… Dostałem dziś życzenia świąteczne… Na Boże Narodzenie roku ubiegłego… Wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym z Elbląga dziękuję, bo to oni zamknęli bożonarodzeniową stawkę. Poczta powolna, ale niezawodna… Jak obiecali, że dostarczą, to dostarczyli…

A mój dzień wypełniony przygotowaniami do jutrzejszego, drugiego już spotkania grupy małżeńskiej w naszej parafii. Mam nadzieję, że nie będzie nas jutro mniej, niż w ubiegłym miesiącu. Jeśli ktoś z zaglądających tutaj chciałby do nas dołączyć, to jest bardzo mile widziany. Warunki przynależności są w zasadzie dwa – małżeństwo sakramentalne i udział w spotkaniach obojga małżonków. Drugim wydarzeniem, o którym już myślę, jest sobotni dzień skupienia dla animatorów Spotkań Małżeńskich, który mam poprowadzić w Veronie, NJ. O poniedziałkowym dniu skupienia dla sióstr zakonnych, który także mam poprowadzić jeszcze na razie nie myślę… Termin zbyt odległy…


Wracając do Wielkiego Postu i naszych małych niewierności. To one właśnie wypełniają nasze życie. Diabeł tkwi w szczegółach – mówimy. I pewnie jest w tym dużo racji. Ważne więc, żeby spróbować dostrzec gdzie tkwi ich przyczyna i zadziałać właśnie tam – poprzez podjęcie sensownego i rzeczywiście leczącego postanowienia na ten czas. Ono ma nas scalić wewnętrznie, ma stać się drogą wewnętrznego uzdrowienia, ma nas umocnić i posłużyć walce duchowej. Nie może więc być banalne, ani abstrakcyjne. Winno dotyczyć naszego życia i naszych spraw. Rada Jezusa jest jasna – post, modlitwa, jałmużna. Zastosowane najlepiej łącznie, mają w naszym życiu charakter terapeutyczny. To swoiste trzyskładnikowe lekarstwo jest na wyciągnięcie ręki, ale potrzeba sporo odwagi, żeby po nie sięgnąć. I okazać się wiernym… Zwłaszcza jeśli, powiedzmy to jeszcze raz, małe niewierności są naszą specjalnością. Odwagi więc… I do wielkopostnego dzieła…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz