zdj:flickr/Jeff Slater/Lic CC
(Mt 6,1-6.16-18)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych
nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli
nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie
trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie
chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty
dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja
jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach
ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam:
otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni
jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą.
Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść
sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu,
który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Mili Moi…
No i rozpoczęliśmy…
Wielki Post… Nie mały, nie średni, ale Wielki. Czas diagnozowania naszych
niewierności i czas leczenia tychże lekarstwem jałmużny, postu i modlitwy. Ja
rozpocząłem ten czas od wizyty w szpitalu, zanosząc Jezusa komuś, kto się z Nim
dawno nie widział. Choroba ta raczej nie zmierza ku śmierci, a mam nadzieję, że
dzisiejsza wizyta Żyjącego przyczyni się również do duchowego zmartwychwstania.
Przy okazji spotkałem w szpitalu buddyjskiego duszpasterza. Przywitał się,
przedstawił… Niestety brzmiało to dla mnie mniej więcej tak – tararaparamparara…
Nie zapamiętałem. Ale sympatyczny chłop. Mówi, że ma pracowity dzień, bo dziś
Środa Popielcowa. Nie pytałem o szczegóły Środy Popielcowej w buddyzmie. W
każdym razie w szpitalu jest takie miejsce, gdzie siedzi specjalna pani od
kontaktów z duchownymi maści wszelakiej. Tam dziś stały naczynia z popiołem i
każdy mógł sobie sam czółko pomazać. Według instrukcji sprowadza to na
człowieka dużo Bożego błogosławieństwa… Kto wie…
My zaś, poza
naszymi Mszami Świętymi z obrzędem posypania popiołem, wybraliśmy się do
pobliskiej szkoły, gdzie dorośli uczą się angielskiego. Każdy żyw katolik mógł wyjść
na korytarz i otrzymał od nas popiołem pomazanie, a lud korzystał z tego daru
obficie. W wielu kościołach nie ma bowiem Mszy. Jest tylko obrzęd pomazania. Piszę
„pomazania”, bo w Ameryce zwykle wykonuje się krzyżyk na czole czarnym
mazidłem, co pozwala zidentyfikować katolików, bo noszą ów znak przez cały
dzień. I to w nich podziwiam, bo nikt się tego nie wstydzi, a są wręcz dumni z
tego wyróżniającego znaku…
A z ciekawostek…
Dostałem dziś życzenia świąteczne… Na Boże Narodzenie roku ubiegłego…
Wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym z Elbląga dziękuję, bo to oni zamknęli
bożonarodzeniową stawkę. Poczta powolna, ale niezawodna… Jak obiecali, że
dostarczą, to dostarczyli…
A mój dzień wypełniony
przygotowaniami do jutrzejszego, drugiego już spotkania grupy małżeńskiej w
naszej parafii. Mam nadzieję, że nie będzie nas jutro mniej, niż w ubiegłym
miesiącu. Jeśli ktoś z zaglądających tutaj chciałby do nas dołączyć, to jest
bardzo mile widziany. Warunki przynależności są w zasadzie dwa – małżeństwo sakramentalne
i udział w spotkaniach obojga małżonków. Drugim wydarzeniem, o którym już
myślę, jest sobotni dzień skupienia dla animatorów Spotkań Małżeńskich, który
mam poprowadzić w Veronie, NJ. O poniedziałkowym dniu skupienia dla sióstr
zakonnych, który także mam poprowadzić jeszcze na razie nie myślę… Termin zbyt
odległy…
Wracając do
Wielkiego Postu i naszych małych niewierności. To one właśnie wypełniają nasze
życie. Diabeł tkwi w szczegółach – mówimy. I pewnie jest w tym dużo racji.
Ważne więc, żeby spróbować dostrzec gdzie tkwi ich przyczyna i zadziałać
właśnie tam – poprzez podjęcie sensownego i rzeczywiście leczącego
postanowienia na ten czas. Ono ma nas scalić wewnętrznie, ma stać się drogą wewnętrznego
uzdrowienia, ma nas umocnić i posłużyć walce duchowej. Nie może więc być
banalne, ani abstrakcyjne. Winno dotyczyć naszego życia i naszych spraw. Rada
Jezusa jest jasna – post, modlitwa, jałmużna. Zastosowane najlepiej łącznie,
mają w naszym życiu charakter terapeutyczny. To swoiste trzyskładnikowe
lekarstwo jest na wyciągnięcie ręki, ale potrzeba sporo odwagi, żeby po nie
sięgnąć. I okazać się wiernym… Zwłaszcza jeśli, powiedzmy to jeszcze raz, małe
niewierności są naszą specjalnością. Odwagi więc… I do wielkopostnego dzieła…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz