wtorek, 16 lutego 2016

kubek wody...

zdj:flickr/Nicholas Erwin/ Lic CC
(Mt 25,31-46)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.


Mili Moi…
Dzisiejszy dzień… Oooo… To był dzień… Już wczoraj wieczorem przybyły siostry zakonne na swój comiesięczny dzień skupienia. Zaczęliśmy więc od rana… Choć właściwie dla mnie to było już niemal południe… Walczę bowiem od świtu z moją doktorancką pisaniną… I dziś w trzy godziny spłodziłem… jedną stronę…

No więc konferencja dla sióstr… A potem szybkie zakupy… Po powrocie Msza dla sióstr… I szybki lunch… A potem wizyta diakona z Nowego Jorku na duchową rozmowę… I dwie godziny jak z bicza strzelił… Żegnając diakona, powitałem kolejnego człeka spod New Britain – ten na spowiedź… W międzyczasie odprowadziłem do samochodu siostry… Usiadłem z człekiem… I kolejne dwie godziny jak z bicza strzelił… I może dobrze, że spadł dziś głęboki śnieg, bo gdyby nie on, to wieczorem czekałoby mnie jeszcze spotkanie z grupą rozeznającą. Same spotkania lubię bardzo… Ale dziś… Naprawdę nie wiem już jak się nazywam…

Tak sobie pomyślałem, że chyba nawet w Polsce nie byłem tak bardzo księdzem, jak jestem tutaj… I to jest moja największa radość, mimo zmęczenia… Uśmiecham się wspominając moje obawy… Kiedy tu jechałem, myślałem sobie – jak w Bridgeport nie będzie co robić, to może będę sobie jeździł do Nowego Jorku, może tam będą potrzebowali księdza… Tymczasem Nowy Jork przyjeżdża do mnie… Bo potrzebuje księdza… Cudownie być księdzem… Potrzebnym…

Jakoś szczególnie to dziś czuję czytając Słowo, które ni mniej, ni więcej, tylko wskazuje na konieczność wyjścia z siebie ku drugiemu. Małe rzeczy, które mogą mieć nieskończoną wartość. Małe rzeczy, które człowiek zafascynowany Bogiem robi niejako naturalnie, wręcz automatycznie. Nawet nie zauważa, że czyni dobro… Zawsze fascynuje mnie zaskoczenie tych nagrodzonych… Kiedy czyniliśmy Ci dobro Panie? Nie zauważyliśmy… A jednak dobro zdziałane stało się faktem…

I żaden z działających nie uważał siebie za bohatera… Ja siebie też nie uważam… Robię tylko to, co do mnie należy. Małe rzeczy… Tak po prostu… Ale teraz… Idę spać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz