zdj:flickr/Nicholas Erwin/ Lic CC
(Mt 25,31-46)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale
i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I
zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od
drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły
po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie:
Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo,
przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w
więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy
widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić?
Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy
Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A
Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z
tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wtedy odezwie się i do tych
po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny,
przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście
Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie
odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię
głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w
więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam:
Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie
nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.
Mili Moi…
Dzisiejszy dzień…
Oooo… To był dzień… Już wczoraj wieczorem przybyły siostry zakonne na swój
comiesięczny dzień skupienia. Zaczęliśmy więc od rana… Choć właściwie dla mnie
to było już niemal południe… Walczę bowiem od świtu z moją doktorancką pisaniną… I dziś w
trzy godziny spłodziłem… jedną stronę…
No więc
konferencja dla sióstr… A potem szybkie zakupy… Po powrocie Msza dla sióstr… I
szybki lunch… A potem wizyta diakona z Nowego Jorku na duchową rozmowę… I dwie
godziny jak z bicza strzelił… Żegnając diakona, powitałem kolejnego człeka spod
New Britain – ten na spowiedź… W międzyczasie odprowadziłem do samochodu
siostry… Usiadłem z człekiem… I kolejne dwie godziny jak z bicza strzelił… I
może dobrze, że spadł dziś głęboki śnieg, bo gdyby nie on, to wieczorem
czekałoby mnie jeszcze spotkanie z grupą rozeznającą. Same spotkania lubię
bardzo… Ale dziś… Naprawdę nie wiem już jak się nazywam…
Tak sobie
pomyślałem, że chyba nawet w Polsce nie byłem tak bardzo księdzem, jak jestem
tutaj… I to jest moja największa radość, mimo zmęczenia… Uśmiecham się
wspominając moje obawy… Kiedy tu jechałem, myślałem sobie – jak w Bridgeport
nie będzie co robić, to może będę sobie jeździł do Nowego Jorku, może tam będą potrzebowali
księdza… Tymczasem Nowy Jork przyjeżdża do mnie… Bo potrzebuje księdza…
Cudownie być księdzem… Potrzebnym…
Jakoś szczególnie
to dziś czuję czytając Słowo, które ni mniej, ni więcej, tylko wskazuje na konieczność
wyjścia z siebie ku drugiemu. Małe rzeczy, które mogą mieć nieskończoną
wartość. Małe rzeczy, które człowiek zafascynowany Bogiem robi niejako
naturalnie, wręcz automatycznie. Nawet nie zauważa, że czyni dobro… Zawsze fascynuje
mnie zaskoczenie tych nagrodzonych… Kiedy czyniliśmy Ci dobro Panie? Nie
zauważyliśmy… A jednak dobro zdziałane stało się faktem…
I żaden z
działających nie uważał siebie za bohatera… Ja siebie też nie uważam… Robię
tylko to, co do mnie należy. Małe rzeczy… Tak po prostu… Ale teraz… Idę spać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz