26 W szóstym miesiącu9 posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, 27 do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida10; a Dziewicy było na imię Maryja. 28 Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona11, pełna łaski, Pan z Tobą, ». 29 Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. 30 Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. 31 Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. 32 Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 33 Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Łk 1, 26-33
Mili Moi…
W piątek szczęśliwie dotarłem
do Krakowa, skąd odebrali mnie przyjaciele i dowieźli do Bytomia. Podróż taka
sobie, głównie z powodu niepewności. Godzinne opóźnienie, które znane było już o
poranku w dzień wylotu, nie nastrajało optymistycznie. No ale na szczęście
wszystko przebiegło dobrze. Niemniej cieszę się, że zagraniczne wojaże już za
mną…
W niedzielę wziąłem udział
w czymś, czego na północy naszego kraju nigdy nie spotkałem, mianowicie w „ślubowanej
pielgrzymce”. To taki zwyczaj pielgrzymowania po parafialnym odpuście do
pobliskiego sanktuarium. My zdążaliśmy do Piekar Śląskich, do maryjnego
sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Droga niedługa, bo
zaledwie siedem kilometrów. Pogoda trudna – zimno i deszczowo. Uczestników
garstka – w sumie 11 osób (ale i werbistowska parafia w Bytomiu liczy zaledwie
160 dusz!). Niemniej było pięknie…
Od wczoraj zaś odpoczywam
w Sztumie. Mam jeszcze kilka dni urlopu, więc czytam, śpię, chodzę z kijkami, modlę
się i przygotowuję się do najbliższych rekolekcji maryjnych, które już za kilka
dni w Toruniu.
Dziś czytamy fragment
Ewangelii o Zwiastowaniu. W naszch, franciszkańskich kościołach mamy święto
Matki Bożej Anielskiej, zwane Świętem Porcjunkuli. Pomyślałem sobie, że właśnie
znalazłem się w moim Nazarecie. To przecież tu, w tym małym miasteczku, Bóg przemówił
do mnie i zaprosił mnie do tak wielkich rzeczy, że jestem nimi nieodmiennie
zdumiony. Nie wracam tu z wielkim entuzjazmem – nie znajduję tu nic co przypominałoby
mi dawne czasy. A jednak z wdzięcznością myślę o tym mieście, które wiele lat
nazywałem domem.
Znalazłaś łaskę u Pana… To
słowa, które i ja usłyszałem… Michał znikąd… Michał z małego krańca świata…
Michał z niepełnej rodziny… Michał bez żadnych ludzkich umocowań. Po prostu
taki sobie Michał. Zawsze, kiedy o tym myślę, zdumiewa mnie dobroć Boga i to,
że On potrafi przeprowadzić swoje plany zupełnie poza, a nawet wbrew ludzkim
wyobrażeniom czy oczekiwaniom. To rodzi we mnie pragnienie, żeby Mu tak całkowicie,
jak Maryja, zaufać. Żeby nie wkradały się do mojego serca myśli typu – wiesz Panie
Boże, byłoby lepiej, gdyby… Tak wiele jeszcze we mnie dobrych pragnień, chęci,
a nawet energii do ich realizacji…
Byle tylko iść za Nim,
wpatrywać się w Niego… Wówczas pojawia się i radość… Duuuuużo radości. I nawet
anioł nie musi mnie do niej zachęcać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz