27 Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». 28 Lecz On rzekł: «Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». Łk 11, 27-28
Mili Moi…
Minął niemal niezauważalnie kolejny tydzień mojego życia… Dziś 5627 dzień mojego kapłaństwa. Dobry
dzień… Dzień, w którym uroczyście wspominamy świętego Maksymiliana.
W tym roku dał mi Pan solidnie
przygotować się do tej uroczystości. Przede wszystkim miałem okazję prowadzić trzydniowe
przygotowanie do „odpustu” w parafii św. Maksymiliana w Toruniu. Rozpoczynaliśmy
w czwartek, więc w środku tygodnia. Ludzi było około osiemdziesięciu. Ale w
sobotę było ich trzy razy więcej. To chyba największa radość dla każdego
rekolekcjonisty. A w ramach prezentu dla Maksymiliana i Niepokalanej sześćdziesiąt
osób wstąpiło w szeregi Rycerstwa Niepokalanej.
Wróciłem dziś w nocy, a kolejnym zadaniem, a jednocześnie szansą na refleksje o
o. Maksymilianie, była dzisiejsza pielgrzymka z parafii św. Maksymiliana w
Gdyni Witominie do naszej parafii na Wzgórzu św. Maksymiliana. Odległość
niewielka, malownicza trasa w lesie. Może nawet bardziej popołudniowy spacer niż
pielgrzymka. Ale niemal siedemdziesiąt osób wybrało się, aby wspólnie się modlić,
śpiewać i w ramach dziewięciu stacji - przystanków, przywołać istotne momenty z życia
świętego. Właśnie przed chwilą wszedłem do domu. A już za godzinę uroczysta
Msza Święta pod przewodnictwem naszego Prowincjała, połączona z Aktem
Zawierzenia naszej Prowincji Bogu, za przyczyną naszego Świętego Współbrata.
Jutro zaś świętujemy
Wniebowzięcie naszej Matki… Mam przy tej okazji niezwykłą okazje do posługi. Otóż
wiele lat temu w Sopocie został pogrzebany pewien człowiek. Jego pogrzeb odbył się
bez udziału księdza w dość skomplikowanych okolicznościach. Jutro jego synowie
poprosili o modlitwę za ich zmarłego tatę. Celebruję więc Eucharystię, a potem
jedziemy na sopocki cmentarz pomodlić się nad grobem Michała.
Dziś, rozważając tę
Ewangelię, zaproponowaną na uroczystość św. o. Maksymiliana, pomyślałem sobie,
że Maryja naprawdę wyświadczyła mi ogromną łaskę, zapraszając mnie do tej
posługi dla Jej ruchu, dla Rycerstwa Niepokalanej. Wyraźnie czuje tę bliskość
Niepokalanej. Spotykam tak wielu ludzi, którzy Ją kochają… Stąd, kiedy ktoś
ostatnio w mojej obecności powiedział, że posługa dla Rycerstwa to jakby
reanimowanie trupa, bo czas tej grupy już przeminął, to w sercu odczułem głęboką
niezgodę. To jest Jej dzieło – to Ona zadecyduje, kiedy nie będzie Jej już potrzebne.
Żaden człowiek o tym ostatecznie nie zdecyduje. Wszyscy jesteśmy w Jej rękach,
a należąc do Niej możemy czuć się błogosławieni.
A zastanawialiście się
kiedyś co to tak konkretnie dla Was znaczy „zachowywać Jego słowo”? Czy podczas
wieczornego rachunku sumienia pojawia się w Was pytanie - w jaki sposób dziś zrealizowałem
Ewangelię, którą Pan zaproponował mi przez swój Kościół? Pewnie, to trochę „wyższa
szkoła jazdy”, ale może warto spróbować uczynić ze Słowa klamrę spinająca dzień…
Uczynić z niego drogowskaz, wyznacznik, refren. Powtarzać je, uczyć się go.
Wcielać w czyn… Niczym Maksymilian – jestem księdzem katolickim… Zachował się jak
trzeba. Wówczas, kiedy zło zdawało się triumfować. Bo ten, kto straci z
Jezusem, ten tak naprawdę zyskuje…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz