wtorek, 22 grudnia 2020

ubłoceni...


(Łk 1, 46-56)
W owym czasie Maryja rzekła: "Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, zbawicielu moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a Jego imię jest święte. Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, którzy się Go boją. Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił. Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki". Maryja pozostała u Elżbiety około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

 

Mili Moi…
Najpierw uwaga techniczna… Bywa, że niektórzy z Was kierują do mnie różne pytania. Bywa, że czynią to w komentarzach, które ja przed zamieszczeniem zatwierdzam. Dostaję więc prostą informację – Anonimowy (bo często nie podano nawet imienia) skomentował twój wpis (i tu pada pytanie). Nie umieszczam tych komentarzy na blogu, bo jedyną możliwością odpowiedzenia na wspomniane pytanie byłoby… napisanie kolejnego komentarza. Odpowiedź miałaby charakter publiczny, a niektóre pytania z pewnością powinny zyskać odpowiedź raczej prywatną. Dużo lepszą formą ich zadawania jest kontakt przez Formularz kontaktowy (macie go po prawej stronie). Tam podajecie swojego maila i wówczas wiem, gdzie skierować odpowiedź. Zachęcam do podpisania się chociaż imieniem, bo naprawdę trudno pisać do kogoś nie wiedząc nawet czy jest mężczyzną czy kobietą.

Moje przedświąteczne dni, to doroczna robota… Przede wszystkim spowiadanie. W tym roku nieco inaczej – nie spowiadamy w konfesjonałach przez cały dzień. Taka decyzja naszego przełożonego. Ale na brak penitentów nie narzekam. Dni są raczej wypełnione. A w międzyczasie szukam chwili na (choćby) napisanie kartek świątecznych. Dziś ostatecznie i to zadanie sfinalizowałem. Dni skupienia w klasztorach sióstr w minionych dniach wygłoszone. Stajenka (mój pokój) wysprzątana. Można będzie świętować… Oczywiście wszystko w międzyczasie – pomiędzy Mszami, w które najbliższe dni będą obfitować.

Dziś, musze przyznać, byłem świadkiem przykrego zdarzenia. Jadąc po godzinie 15 do sióstr, słuchałem jakiejś rozgłośni radiowej. Zadzwoniono w niej do chłopca (młodego mężczyzny), który zgłosił się do jakiejś formy radiowej zabawy, która, jak zrozumiałem polegała na pomocy ludziom w nawiązywaniu zerwanych więzi. Chłopiec w swoim zgłoszeniu podał, że zerwała z nim dziewczyna, ponieważ przesadził podczas seksu. Na antenie dwoje dorosłych ludzi (mężczyzna i kobieta) nastawali na niego, żeby powiedział co tez takiego się stało (cały Poznań na to czeka). No więc po 15, jadąc autem dowiedziałem się, co ów chłopiec (młody facet) chciał, żeby zrobiła mu jego dziewczyna, czemu ona mu tego nie chciała zrobić, co robiła w zamian i że on jej zabrał „zabawkę”, a ona się obraziła i on dwa dni nie zadzwonił i ona go rzuciła, a byli ze sobą… już dwa miesiące.

I żebym był dobrze zrozumiany – ani łatwo się nie gorszę, ani to dowód jakiejś pruderii. Miałem tylko wrażenie, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Dwoje dorosłych ludzi wypuszcza szczeniaka, żeby na antenie opowiadał ze szczegółami o swoich ekscesach seksualnych wczesnym popołudniem. Nachalnie domagają się, żeby opowiedział co tam „tak naprawdę się stało”. W drugiej części miał nastąpić telefon do zainteresowanej, która, jak mniemam, miała się wypowiedzieć w tym samym temacie. A potem „radiowcy” mieli zobaczyć, czy coś się z tym da zrobić. Nie słuchałem już jednak. To było dla mnie zbyt wiele. Doświadczenie „zoologiczne”. Właściwie, w czasach, kiedy próbuje się człowieka sprowadzić do roli nieco bardziej rozgarniętego zwierzęcia, może nie powinno mnie to dziwić. A jednak ciągle dziwi… Nawet nie umiem powiedzieć czy oburza. Po prostu wciąż zdumiewa i dziwi. Kiedy czasem słyszę, że ktoś osiągnął „dno dna”, to nagle okazuje się, że pojawia się ktoś inny, kto dowodzi, że można się przebić jeszcze głębiej.

I w tym kontekście patrzę dziś na Przeczystą Dziewicę, która prowokuje mnie do postawienia sobie pytania o „oazy uwielbienia”. Czy w takim splugawionym świecie, gdzie wszystko jest wystawione na widok publiczny, nie należałoby szukać miejsc, gdzie przebywają ludzie gorliwie wielbiący Boga. Skromni, prości, ale zakochani w Nim. Dlatego, kiedy zadzwoniły wczoraj siostry klaryski z Pniew prosząc o kolejne rekolekcje ucieszyłem się niezmiernie. Kilka dni pośród takich ludzi. A przecież to nie jedyne miejsce. Odtruwajcie się, drodzy. Szukajcie takich miejsc. Szukajcie ludzi, z którymi będziecie mogli uwielbić Boga, bo inaczej zaleje nas muł i szlam, przysłaniając to, co prawdziwe i piękne…

1 komentarz:

  1. Zawsze zastanawiałam się, jak się czują księża po całym dniu spowiadania ludzi i ciągłego słuchania tylko o ich "błocie". To musi być bardzo obciążające.

    OdpowiedzUsuń