sobota, 26 grudnia 2020

polecieć...?


(Mt 10,17-22)
Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony".


Mili Moi…
Jak tam Wasze świętowanie? U nas jak zawsze… Między ołtarzem, a konfesjonałem… Dziś jednak miałem wolne popołudnie, więc postanowiłem odbyć… pielgrzymkę. Tak to sobie nazwałem, bo wybrałem się na… lotnisko. A w zasadzie głownie do kaplicy na lotnisku. Pomyślałem sobie, że mało jest takich miejsc, gdzie Pan Jezus będzie dziś tak samotny jak tam. Postanowiłem więc z Nim tam posiedzieć. Tym bardziej, że samotność w święta to moja specjalność – mam wypraktykowane, więc wiem jakie to uczucie. Razem zawsze raźniej. Piękna pogoda, zimno, więc oczywiście wyruszyłem pieszo. Nawigacja pokazuje, że to osiem kilometrów i czterysta metrów od naszego domu. Dotarłem w dobrym czasie, poadorowałem Pana. A potem… Okazało się, że autobusy na lotnisko dziś nie jeżdżą. Zatem… To była prawdziwa pielgrzymka. Właśnie wróciłem. Zmęczony, ale szczęśliwy.

Jutro ruszam na północ. Świętować również inne wydarzenia – rzecz jasna w cieniu Bożego Narodzenia. Bliscy mi ludzie wkraczają w dorosłość – kończą czterdzieści lat. Postanowiłem być z nimi w tej trudnej dla nich chwili. Ja to szczęśliwie mam już za sobą, więc mogę służyć radą i wszelką pomocą 😊. Ale to tylko dwudniowa eskapada. Potem trzeba wracać i zabierać się za rekolekcje zakonne. Od lutego rozpoczynamy sezon (przy założeniu, że cokolwiek z zaplanowanych spotkań się odbędzie). Gotowym być trzeba…

A dziś Szczepan i przeznaczona na jego święto perykopa ewangeliczna, przypomniały mi, że wiara to dar, który kosztuje. I to nie Bóg żąda zapłaty – On rozdaje za darmo. Zapłaty oczekuje świat. Jakby mówił – nie chcesz być „nasz”, to musisz płacić… Czasem ostracyzmem, czasem oziębieniem relacji, czasem złamaną karierą, czasem stratą finansową. Wreszcie – bywa, że i własnym życiem. Taki haracz, który w zasadzie jest nieunikniony. Gdybyście byli ze świata – powie Jezus – świat by was miłował… Ale jako, że nie jesteście – nienawidzi was, jak mnie pierwej znienawidził… I kiedy się o tym słucha, to nie boli… Gorzej, kiedy po haracz przychodzą do nas…

To trzeba mieć przećwiczone… Jak żołnierze, którzy na poligonach ćwiczą różne warianty działań zbrojnych, żeby w razie realnego starcia działać niemal automatycznie. Wierność wyznawanej prawdzie domaga się ćwiczenia. Wówczas godzina próby nie będzie straszna i paraliżująca. Będzie okazją do zwycięstwa. A stawka niebagatelna – życie wieczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz