Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed ludźmi.
Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed
namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i
poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W
owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie
mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na
śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich
przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto
wytrwa do końca, ten będzie zbawiony".
Mili Moi…
Jak tam Wasze świętowanie?
U nas jak zawsze… Między ołtarzem, a konfesjonałem… Dziś jednak miałem wolne
popołudnie, więc postanowiłem odbyć… pielgrzymkę. Tak to sobie nazwałem, bo
wybrałem się na… lotnisko. A w zasadzie głownie do kaplicy na lotnisku.
Pomyślałem sobie, że mało jest takich miejsc, gdzie Pan Jezus będzie dziś tak
samotny jak tam. Postanowiłem więc z Nim tam posiedzieć. Tym bardziej, że samotność
w święta to moja specjalność – mam wypraktykowane, więc wiem jakie to uczucie.
Razem zawsze raźniej. Piękna pogoda, zimno, więc oczywiście wyruszyłem pieszo.
Nawigacja pokazuje, że to osiem kilometrów i czterysta metrów od naszego domu.
Dotarłem w dobrym czasie, poadorowałem Pana. A potem… Okazało się, że autobusy
na lotnisko dziś nie jeżdżą. Zatem… To była prawdziwa pielgrzymka. Właśnie
wróciłem. Zmęczony, ale szczęśliwy.
Jutro ruszam na północ.
Świętować również inne wydarzenia – rzecz jasna w cieniu Bożego Narodzenia.
Bliscy mi ludzie wkraczają w dorosłość – kończą czterdzieści lat. Postanowiłem
być z nimi w tej trudnej dla nich chwili. Ja to szczęśliwie mam już za sobą,
więc mogę służyć radą i wszelką pomocą 😊. Ale to tylko dwudniowa eskapada. Potem trzeba wracać
i zabierać się za rekolekcje zakonne. Od lutego rozpoczynamy sezon (przy
założeniu, że cokolwiek z zaplanowanych spotkań się odbędzie). Gotowym być
trzeba…
A dziś Szczepan i przeznaczona
na jego święto perykopa ewangeliczna, przypomniały mi, że wiara to dar, który kosztuje.
I to nie Bóg żąda zapłaty – On rozdaje za darmo. Zapłaty oczekuje świat. Jakby
mówił – nie chcesz być „nasz”, to musisz płacić… Czasem ostracyzmem, czasem
oziębieniem relacji, czasem złamaną karierą, czasem stratą finansową. Wreszcie –
bywa, że i własnym życiem. Taki haracz, który w zasadzie jest nieunikniony.
Gdybyście byli ze świata – powie Jezus – świat by was miłował… Ale jako, że nie
jesteście – nienawidzi was, jak mnie pierwej znienawidził… I kiedy się o tym
słucha, to nie boli… Gorzej, kiedy po haracz przychodzą do nas…
To trzeba mieć przećwiczone…
Jak żołnierze, którzy na poligonach ćwiczą różne warianty działań zbrojnych,
żeby w razie realnego starcia działać niemal automatycznie. Wierność wyznawanej
prawdzie domaga się ćwiczenia. Wówczas godzina próby nie będzie straszna i
paraliżująca. Będzie okazją do zwycięstwa. A stawka niebagatelna – życie wieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz