czwartek, 12 grudnia 2019

Jan Pustynny...



(Mt 11,11-15)
Jezus powiedział do tłumów: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha”.


Mili Moi…
I znów minął tydzień. Nie wiem czy Wam też… Tak, tak… Wiem – Wam też tak szybko czas mija… Nie powiem, że mija mi na bezczynności, bo roboty jest tak dużo, że nawet proste wyjście na zakupy domaga się zaplanowania jednego dnia, w którym nic nie stanie na przeszkodzie. Kiedy nie jeżdżę, to realizuje zadania lokalne. Poniedziałek to na przykład skupienie dla sióstr dominikanek, wtorek to homilia podczas wieczornej Eucharystii u naszych braci franciszkanów brązowych z okazji święta Matki Bożej Loretańskiej. A przygotowania zajmują czas. Dziś cały dzień znów w konfesjonale, więc jedyne co wyszło, to pisanie kartek świątecznych w tak zwanym międzyczasie. Ale ten rok jest inny… Skończyłem z wypisywaniem i wysyłaniem sześćdziesięciu kartek. W odpowiedzi otrzymywałem dwanaście. Postanowiłem w tym względzie nieco utwardzić moje serce.

A dziś na scenę adwentową wkroczył Jan Chrzciciel. Człowiek, który wszystko postawił na „jedną kartę” – na Jezusa. On nie bał się, że dla Niego straci. Co więcej, wydaje się, że głównym elementem jego powołania było tracić dla Jezusa. Najpierw oddał dla Niego cały nimb swojej tajemniczości – kiedy tak wielu spodziewało się, że to Jan jest Mesjaszem, on stanowczo temu zaprzecza. Później przyszedł czas na uczniów, których sam Jan odsyła do Jezusa. Wreszcie przychodzi chwila oddania swojego życia. Po ludzku człowiek przegrany, a w oczach Bożych – nie ma większego spośród narodzonego z niewiast.

Modlę się z całą mocą, żebym był gotów podobnie jak Jan – postawić wszystko na Jezusa. Absolutnie wszystko. Nie dbać o opinię świata, nie szukać jego aplauzu i akceptacji, nie dbać o światowe rozrywki i atrakcje. Stać się przejrzystym… Czytam właśnie ostatnią książkę kard. Saraha, w której pisze, że ludzie mają tylko jedno oczekiwanie wobec księdza – pokaż nam Jezusa. I oby o nic innego mi w życiu nie chodziło.

1 komentarz: