sobota, 11 maja 2019

trójkąt...


Photo by Apurv Das on Unsplash
(J 6,55.60-69) 
W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojeni”. Wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca”. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”.


Mili Moi…
Dziś wróciłem po rekolekcjach wygłoszonych dla sióstr klarysek. Jak to w klauzurowym klasztorze przystało, w sekcji dla gości internetu nie było, więc nieco odpocząłem od jego nadmiaru, ale tez niestety nic nie pisałem…

Siostry są wdzięcznymi słuchaczkami… Są zwykle złaknione Słowa, więc głosi się do nich pierwszorzędnie. I oczywiście ciekawa ciekawostka… Rekolekcje poprzedzały zawierzenie całej wspólnoty Niepokalanemu Sercu Maryi, które dokonało się dziś. Na dzień przed ich rozpoczęciem większość sióstr zapadła na… grypę. Biedaczki umordowane chorobą, niektóre wstawały z łoża boleści tylko na Eucharystie i konferencję. W kaplicy cieplutko, ale wysiłek z pewnością duży. Ich stan był tak nietęgi, że dziś zdecydowałem o udzieleniu im wszystkim sakramentu namaszczenia chorych.

Klasztor w Pniewach, nad pięknym jeziorem. Miałem więc nieco czasu na zebranie myśli… Wprawdzie zamierzałem je zbierać celowo, przygotowując się do kolejnych rekolekcji, ale… Cóż, nie udało się… Cała praca czeka mnie w nadchodzącym tygodniu. Jeśli oczywiście tym razem ja nie zaliczę spotkania z jakimś wirusem…

A po powrocie umówione spotkanie na spowiedź generalną… Jak za starych, dobrych czasów. Przyszedł człek i mówił przez… trzy i pół godziny. Piękna, dojrzała, męska dusza. Ja wprawdzie nie wiem za bardzo jak się nazywam, ale poczucie dobrze przeżytego popołudnia mi towarzyszy… Tym bardziej, że ta spowiedź także w ramach przygotowania do osobistego zawierzenia się Niepokalanemu Sercu Maryi…

A te piękne obrazy dziś na tle Ewangelii o odchodzących… Na porannej medytacji Pan dał mi obraz Kościoła jako wielkiego trójkąta… Na szczycie jest Chrystus Ukrzyżowany… Podstawa trójkąta to poziom „zero”. Tam jest bardzo wielu chrześcijan… „Zero” oznacza taki punkt, w którym się czerpie… Bóg jest dawcą i czyni życie łatwiejszym… Tam są łaski, cuda, uzdrowienia, rozmnożenie chleba… Im wyżej, im bliżej krzyża, tym mniej ludzi. Ostatecznie w chwili ukrzyżowania jest przy nim bardzo wąskie grono najwierniejszych. Reszta się wykrusza… Co więcej, odchodzą grupami w każdym momencie, w którym On do prawdy o krzyżu sięga, w którym pojawiają się odniesienia do tego, co trudne. Nawet, kiedy dokonuje się to nie wprost; nawet jeśli wymagania nie są wysokie – jak choćby w dzisiejszej Ewangelii – trwać mimo niezrozumienia, być z Nim także wtedy, gdy to przekracza zdolności naszego, ludzkiego rozumu.

Być z Nim wówczas, kiedy nie jest to dla nas łatwe, okazuje się dla wielu wysiłkiem ponad miarę… Co czuje On? Myślę o tym cały dzień. Ile bólu mieści się w sercu Jezusa wobec tych, którzy do dziś mówią Mu – mówisz takie trudne rzeczy, że my „się zmywamy”. I dopóki nie dostosujesz swoich nauk do naszej mentalności, dopóty nas nie zobaczysz…

Wielki trójkąt… O bardzo szerokiej podstawie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz