poniedziałek, 20 maja 2019

rozpocznij...


Photo by chris liu on Unsplash
(J 14,21-26) 
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie”. Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: „Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?” W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”.


Mili Moi…
Wczoraj wróciłem z rekolekcji dla „Przyjaciół Oblubieńca” z Brwinowa. Skupialiśmy się w przepięknym ośrodku rekolekcyjnym Archidiecezji Łódzkiej w Porszewicach. No i znów piękni ludzie… Tak sobie pomyślałem, że jestem naprawdę błogosławiony przez Pana, bo co chwilę pozwala mi się spotkać z gronem osób prawdziwie Jemu oddanych, szukających Go, zainteresowanych Jego Słowem. Mnóstwo dobrych rozmów, wiele chwil wspólnej radości, a do tego piękne otoczenie, pełne zieleni i śpiewających ptaków. Zasłuchani ludzie i historie króla Dawida, które wspólnie zgłębialiśmy. Bardzo dobry czas…

A od dziś zaczynam walkę z następnymi tematami… Tym razem rekolekcje „W imię Ojca…”. Odbędą się za dwa tygodnie w Gdańsku. Ale to tylko pozornie dużo czasu. Kiedy zaglądam w kalendarz i widzę ludzi pozapisywanych na spowiedź, a takich ciągle przybywa, to za głowę się łapię, jak uda mi się z tym wszystkim zdążyć. Tym bardziej, że pół przyszłego tygodnia „urwą” mi nagrania radiowe, do których zresztą też trzeba się przygotować. Nie mówiąc już o „drobiazgach” takich jak kazania nowennowe o świętym Antonim, które głoszę w każdy wtorek, czy dyżury w konfesjonale, które też urywają jakiś solidny kawał czasu… Pozostaje mi tylko prosić Ducha Świętego o Jego szczególne tchnienie, żebym mógł jakoś temu wszystkiemu zaradzić. W czerwcu już będzie odrobinkę luźniej…

Dziś Pan nam Go obiecuje. Przyjdzie, nauczy, przypomni… Aż chciałoby się zawołać – nie zwlekaj! Przyjdź już! Dziś! Teraz! Tylu rzeczy jeszcze nie umiem, tak wielu chciałbym się dowiedzieć… A nade wszystko – tak łatwo zapominam o słowach Jezusa. Czy są wyznacznikiem każdej mojej ważnej decyzji? Czy rzeczywiście kieruję się nimi w codzienności? Czy wystarczająco często je sobie przypominam? Być może Jezus nie wypowiedział się na każdy temat, ale na wiele sytuacji z pewnością przewidziane jest Jego Słowo. A gdyby tak nauczyć się go na pamięć… Przynajmniej jednej Ewangelii… Najkrótszej… Markowej… Może to pomogłoby sobie samemu cytować Słowo, dokonywać z nim swoistego ruminatio – przeżuwania, sycić się nim ciągle na nowo. Smakować…

No to pomarzyliśmy… A teraz do Księgi… Może warto zacząć od regularnego czytania i krótkiej medytacji. Tak, zdecydowanie od tego warto zacząć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz