Photo by Jesse Belleque on Unsplash
4 Trwajcie we Mnie, a Ja w was [będę trwać].
Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w
winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 5Ja
jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten
przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. 6 Ten,
kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją
zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. 7 Jeżeli we Mnie trwać
będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się
spełni. 8 Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity
przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. 9 Jak Mnie
umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! 10Jeśli
będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak
Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. J 15,4-10
Mili Moi…
Wczoraj o poranku
zakończyłem duchowe ćwiczenia dla sióstr serafitek. W drodze do następnego
punktu sierpniowych wakacji nie mogłem odmówić sobie przyjemności nawiedzenia Domu
Matki, czyli Jasnej Góry. Lubię ja w tym czasie, „obleganą” przez pielgrzymów.
Patrzyłem na nich z ogromnym podziwem, ale i trochę z zazdrością. Pytałem Maryi
– czy ten etap mam już całkowicie za sobą, czy jeszcze kiedyś wyruszę?
Odpowiedzi nie znam… Ale
żeby dopełnić tę wizytę, podjechałem również do naszej, Elbląskiej Pieszej
Pielgrzymki, w ramach której pielgrzymuje nasza franciszkańska grupa. W
tym roku, paradoksalnie była to jedna z największych grup wśród dziewięciu
pielgrzymujących. Piękni ludzie, prowadzeni znakomicie przez o. Roberta.
Zjadłem z nimi obiad i wyruszyłem do Lublina…
Dziś udało mi się wraz z
moim przyjacielem, o. Maciejem, załatwić szereg kolejnych spraw, które są
konieczne po moim powrocie do Polski. Począwszy od spraw związanych z
telefonem, po kwestie bankowe. Szczęśliwie jakoś Pan Bóg daje, że wszystko udaje
się bez większych komplikacji. A przy okazji mogę powiedzieć, że w towarzystwie
Macieja wypoczywam znakomicie, więc urlop pełną gębą…
A jutro wycieczka pod Łomżę…
Taka nasza „agroturystyka”. Boję się, że jak zaginiemy w okolicach Włodków, do których
zmierzamy, to nikt nas nie znajdzie. W każdym razie zamierzamy odwiedzić moje
dzieci duchowe z USA, które powróciły do Polski miesiąc przede mną i tez są na
etapie „nowej organizacji życia”.
A dziś święta Klara nam
patronuje… Odkryłem ją jakiś czas temu, chyba najbardziej, kiedy przez rok
głosiłem comiesięczne nauki siostrom klaryskom. Wówczas sporo o Klarze
poczytałem. I chyba najbardziej urzeka mnie jej proste, klauzurowe przecież
życie, całkowicie nastawione na uwielbienie Pana. Surowość warunków, radykalizm
i umiłowanie wspólnoty przez nią i jej współsiostry są dla nas dziś wręcz
szokujące i chyba trochę niewyobrażalne. Ale czyż nie jest to obraz prawdziwego
zjednoczenia z Jezusem, o którym mówi nam Słowo odczytywane dziś w naszych,
franciszkańskich kościołach? Czyż nie mogłaby ona za świętym Pawłem zawołać –
teraz już nie ja żyję, ale Chrystus we mnie? Czy nie upodobniła się do Niego
doskonale?
Dziś zastanawiałem się co
ja mógłbym zrobić żyjąc w tak odmiennej epoce, czy warunkach, ale przecież w
tak zbliżonej duchowości? I pomyślałem sobie, że może warto zacząć od takiej
wewnętrznej zgody na bycie zaskakiwanym przez Pana. Może zamiast licznych planów
pozwolić Mu przychodzić z propozycjami, których w Jego pomysłowości nigdy nie
brakuje. Smakować dzień… Każdy dzień. Czerpiąc obficie z życiodajnych soków
Jezusa. Bez obawy, że czegoś nie zdążę, czemuś nie podołam, ale też czegoś nie
zaznam, nie przeżyję, nie doświadczę… W Twoim
ręku są moje losy Panie (Ps 31)…
A na koniec proszę Was,
moich internetowych parafian, o krótkie westchnienie w modlitwie za o.
Stefanem, kolejnym współbratem, którego Pan dziś w nocy zaprosił do domu.
Pracował w Darłowie. Miał 87 lat. Niech Pan da mu niebo…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz