sobota, 11 sierpnia 2018

zjednoczenie...


Photo by Jesse Belleque on Unsplash

4 Trwajcie we Mnie, a Ja w was [będę trwać]. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 5Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. 6 Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. 7 Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. 8 Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. 9 Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! 10Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.  J 15,4-10

Mili Moi…
Wczoraj o poranku zakończyłem duchowe ćwiczenia dla sióstr serafitek. W drodze do następnego punktu sierpniowych wakacji nie mogłem odmówić sobie przyjemności nawiedzenia Domu Matki, czyli Jasnej Góry. Lubię ja w tym czasie, „obleganą” przez pielgrzymów. Patrzyłem na nich z ogromnym podziwem, ale i trochę z zazdrością. Pytałem Maryi – czy ten etap mam już całkowicie za sobą, czy jeszcze kiedyś wyruszę?

Odpowiedzi nie znam… Ale żeby dopełnić tę wizytę, podjechałem również do naszej, Elbląskiej Pieszej Pielgrzymki, w ramach której pielgrzymuje nasza franciszkańska grupa. W tym roku, paradoksalnie była to jedna z największych grup wśród dziewięciu pielgrzymujących. Piękni ludzie, prowadzeni znakomicie przez o. Roberta. Zjadłem z nimi obiad i wyruszyłem do Lublina…

Dziś udało mi się wraz z moim przyjacielem, o. Maciejem, załatwić szereg kolejnych spraw, które są konieczne po moim powrocie do Polski. Począwszy od spraw związanych z telefonem, po kwestie bankowe. Szczęśliwie jakoś Pan Bóg daje, że wszystko udaje się bez większych komplikacji. A przy okazji mogę powiedzieć, że w towarzystwie Macieja wypoczywam znakomicie, więc urlop pełną gębą…

A jutro wycieczka pod Łomżę… Taka nasza „agroturystyka”. Boję się, że jak zaginiemy w okolicach Włodków, do których zmierzamy, to nikt nas nie znajdzie. W każdym razie zamierzamy odwiedzić moje dzieci duchowe z USA, które powróciły do Polski miesiąc przede mną i tez są na etapie „nowej organizacji życia”.

A dziś święta Klara nam patronuje… Odkryłem ją jakiś czas temu, chyba najbardziej, kiedy przez rok głosiłem comiesięczne nauki siostrom klaryskom. Wówczas sporo o Klarze poczytałem. I chyba najbardziej urzeka mnie jej proste, klauzurowe przecież życie, całkowicie nastawione na uwielbienie Pana. Surowość warunków, radykalizm i umiłowanie wspólnoty przez nią i jej współsiostry są dla nas dziś wręcz szokujące i chyba trochę niewyobrażalne. Ale czyż nie jest to obraz prawdziwego zjednoczenia z Jezusem, o którym mówi nam Słowo odczytywane dziś w naszych, franciszkańskich kościołach? Czyż nie mogłaby ona za świętym Pawłem zawołać – teraz już nie ja żyję, ale Chrystus we mnie? Czy nie upodobniła się do Niego doskonale?

Dziś zastanawiałem się co ja mógłbym zrobić żyjąc w tak odmiennej epoce, czy warunkach, ale przecież w tak zbliżonej duchowości? I pomyślałem sobie, że może warto zacząć od takiej wewnętrznej zgody na bycie zaskakiwanym przez Pana. Może zamiast licznych planów pozwolić Mu przychodzić z propozycjami, których w Jego pomysłowości nigdy nie brakuje. Smakować dzień… Każdy dzień. Czerpiąc obficie z życiodajnych soków Jezusa. Bez obawy, że czegoś nie zdążę, czemuś nie podołam, ale też czegoś nie zaznam, nie przeżyję, nie doświadczę…  W Twoim ręku są moje losy Panie (Ps 31)…

A na koniec proszę Was, moich internetowych parafian, o krótkie westchnienie w modlitwie za o. Stefanem, kolejnym współbratem, którego Pan dziś w nocy zaprosił do domu. Pracował w Darłowie. Miał 87 lat. Niech Pan da mu niebo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz