niedziela, 5 marca 2017

mokradła...

zdj:flickr/TCtroi/Lic CC
(Mt 4,1-11)
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.

Mili Moi…
Odhaczyłem dziś 37 rok życia. Jak każdego roku, myślę o tym gdzie jestem, próbuje nakreślić mapę mojego życia. Obrazowo mówiąc, przedzieram się aktualnie przez jakieś mokradła. To taka powierzchnia, gdzie każdy krok sprawia duże trudności, a jednocześnie trzeba się dobrze zastanowić gdzie go postawić, bo można zapaść się bardzo głęboko. Dookoła czają się trochę niebezpieczne stworzenia, może aligatory – dość senne, ale wystarczy, że nieopatrznie zbliżę się za bardzo, są gotowe odgryźć mi nogę. Ta „kraina” ma w sobie jakieś ukryte piękno, coś, co cieszy ducha, ale trzeba być bardzo skupionym, żeby przetrwać. I właśnie dlatego chyba czuję się baaaaardzo zmęczony.

Krytycznie patrzę przede wszystkim na siebie. Ani strój na mokradła, ani narzędzi do przedzierania się przez nie. Wybrałem się chyba trochę jak „klapkowicze na Giewont”. Uczę się wszystkiego na trasie. Czy podołam i dotrę do końca? Czy ucieknę na „stały ląd”, kiedy tylko nadarzy się okazja? Czy pokonam swoje zmęczenie? Modlę się o to całym sercem, bo widzę wokół mnie czasami innych podróżników i wiem, że tak, jak ja cieszę się ich widokiem, tak i oni cieszą się moim.

Wczoraj zrobiłem sobie urodzinowy prezent i wybrałem się do kina na film „Chata”. To taki przywilej życia w Ameryce – można obejrzeć niektóre filmy szybciej, niż w Europie (na dużym ekranie rzecz jasna). Książkę o tym samym tytule czytałem już bardzo dawno. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Rozdałem bardzo wiele jej egzemplarzy. Poruszające dzieło. I choć oczywiście wnikliwe analizy teologiczne wysuwają niemało zastrzeżeń, przede wszystkim co do wizji Boga, to jednak uważam, że jest to cenna pomoc dla tych, którzy starają się mówić o Bożej miłości. Film? Porusza równie mocno, jak książka… Ale nade wszystko uspokaja i wycisza. Wprowadził w moje serce wiele pokoju i nadziei. I przypomniał jak wielką siła życiodajną jest przebaczenie… Zdecydowanie polecam…

Tydzień minął – nie wiem jak… Szybko… Niby nic konkretnego nie zrobiłem, ale jednak spędzałem czas na kapłańskiej pracy. Kiedy dzwoni kolejny telefon, kiedy ktoś chce się umówić na spowiedź, czy rozmowę, kiedy przewiduję, że to potrwa godziny, kiedy już mam to odłożyć na czas nieokreślony, bo przecież doktorat, bo znowu nic nie zrobię, wówczas przypominam sobie, że przede wszystkim jestem księdzem. Wszystko inne może poczeka… I czeka… Oby dal Pan Bóg kiedyś chwilę również i na to… Ufam.

I walczę… Dziś o walce z pokusami Pan opowiada… Podłość demona nie ma granic. A najskuteczniejsza metoda ostatnich lat, która się znakomicie sprawdza niemal wobec każdego z nas, to „przyjemność”. Jej kult uprawiamy dzięki mediom każdego dnia. Wmawia nam się, że życie jest tak trudne, że mamy prawo… do przyjemności. Do każdej przyjemności. Innymi słowy – co przyjemne, to dobre. A tu już na scenę wchodzi nasz „przyjaciel”, który podpowiada – korzystaj, korzystaj, korzystaj… A jak już się uzależnisz, pójdziemy o krok dalej… I dalej, i dalej… Mamy w zanadrzu jeszcze władzę, przemoc, poczucie wyższości, pychę… A smycz będzie coraz krótsza i krótsza… Aż w końcu przyjdzie żądanie „pokłonu”… Za garść przyjemności.

Właśnie dlatego Post… Żeby się nie dać spętać, zniewolić. Żeby sobie przypomnieć, że bez wielu przyjemności da się żyć. Ale nie da się żyć bez Bożego światła. Zapalcie więc lampę Słowa i czytajcie, czytajcie, czytajcie…

2 komentarze:

  1. Szczęść Boże
    Mam wielką radość,że to Ty Ojcze Michale mi poleciłeś tą przepiękną książę a ja ją poleciłem wielu osobą z czego jestem szczęśliwy a teraz z przeogromną przyjemnością obejrzę film, co prawda dopiero 10-go ale to nic. Opieki Pana i błogosławieństwa Bożego z okazji urodzin.
    Tomek
    Pokój i dobro

    OdpowiedzUsuń
  2. Happy birthday to you! For you is a joly good fellow! And so say all of us!

    OdpowiedzUsuń