środa, 15 marca 2017

błogosławiony śnieg...

zdj:flickr/::Lenz/Lic CC
(Mt 23,1-12)
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.


Mili Moi…
Chce się z Wami podzielić jak szybko Pan odpowiada na nasze pragnienia. Zamarzył mi się zakonny dzień, taki, o którym mógłbym powiedzieć, że przeżyłem go właściwie – jako kapłan i zakonnik, według zasad, które sam wybrałem, a za którymi w tym życiowym pędzie tak często tęsknię…

I dziś Pan zadziałał w sposób niezwykle prosty. Śnieżyca odcięła nas od świata. Ani my nie mogliśmy za bardzo wyjść z domu, ani nikt do nas się przedostać. Cisza, spokój, tylko wiatr wyjący za oknem i gruby śnieg, a potem deszcz zacinający o szyby. Telefony milczą. Ruch wokół nas zamarł…

Jaki tego owoc? Powstało kilka stron doktoratu (znów zaczynam wierzyć, że może jednak uda się to zakończyć), sprawowaliśmy piękną Eucharystię z moim gwardianem w pustym i cichym kościele, znalazł się czas na wydłużoną modlitwę, na lekturę duchową, na adorację. Była też praca fizyczna z łopatą i ciężkim śniegiem. Nie mam siły ruszyć ręką, ani nogą… Ale jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwy. I niesamowicie wdzięczny Panu Bogu. Bo wszystkie elementy zakonnego życia znalazły dziś swoje miejsce w moim dniu. Oby takich dni jak najwięcej…

Wczoraj na siłowni przypadkowo natrafiłem na opis wizji piekła, która została dana świętemu Janowi Bosko. Posłuchałem z uwagą. I jedna z największych pułapek demona, którą on wymienia, a która wielu ludzi sprowadza z drogi zbawienia nazywa się „ludzki wzgląd”. Jakby na potwierdzenie wczorajszych słów, dzisiejsze Słowo, które przestrzega przed grą pozorów. Nie musisz przeglądać się w oczach ludzi – mówi Pan. Nie musisz grać kogoś innego. Nie musisz szukać uznania i pochlebstw. Jesteś tym, kim jesteś w oczach Bożych i nikim więcej… Nie możesz być nikim więcej. Twoje imię to „umiłowane dziecko”. To w zupełności wystarczy… Jesteś kochany przez Ojca… To wystarczy…

1 komentarz: