Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka
trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał
gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im. O
zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby,
przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich.
Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: "Ty jesteś Syn Boży!"
Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest
Mesjaszem. Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy
szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od
nich. Lecz On rzekł do nich: "Także innym miastom muszę głosić Dobrą
Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany". I głosił słowo w
synagogach Judei.
Mili Moi…
Zawsze, kiedy czytam o Jezusie wędrującym, mam w sercu dużą pociechę. Bo
poczytuje sobie to za ogromną łaskę, że mogę Go naśladować w tej zewnętrznej
formie działania. Jutro choćby, ruszam do Eindhoven w Holandii, żeby opowiadać
Polakom o Jego Matce. Tym razem jadę autem, więc w zamyśle spora radość z drogi
– jako syn taksówkarza mam zamiłowanie do kierownicy we krwi. Zamierzam tam spędzić
weekend. A potem, jeśli On pozwoli, czekają na mnie inne miejsca. To jest takie
proste i niezwykłe zarazem – nigdzie na stałe, nigdzie na dłużej, nigdzie na
zawsze. Nawet jeśli zwyczajna nasza posługa dokonuje się w parafiach, to jednak
co kilka lat odchodzimy. Idziemy do innych miast, żeby i tam głosić imię Pana.
Czasem chcą nas gdzieś zatrzymać, a czasem śpiewają dziękczynne Te Deum, że
nareszcie sobie poszliśmy. Choćbyśmy nie wiem jak się starali, to zawsze
będziemy odbiegać od naszego ideału, od Jezusa. I te różnice między nami, a Nim
będą dostrzegalne. Jedyna nadzieja w
tym, że nie tylko w wędrowaniu będziemy Go naśladować, ale w codziennym
odchodzeniu na pustkowie, wówczas, kiedy inni jeszcze śpią również. Po to tylko,
aby się modlić… Bez modlitwy nasze kapłaństwo więdnie, a my sami stajemy się
niepodobni do naszego Pana i Mistrza…
Mój kryzys zdrowotny trwa… Wydeptuję ścieżki po lekarzach. Wczoraj był
pulmonolog, za tydzień TK klatki piersiowej. Może się czegoś dowiemy. Może… Ale
jak mawia mój ostródzki lekarz – każdy z nas kiedyś umrze, a największe nasze szczęście,
że nie wiemy kiedy. W związku z tym, że i ja nie wiem, to staram się pracować tak,
jak dotychczas, ale nie jest to całkiem łatwe. Nie rozczulam się jednak nad
sobą. Póki nogi noszą, zajmować się chwała Bożą winienem.
Jak wspominałem, w najbliższy weekend rekolekcje Maryjne w Holandii. Potem
chwila przerwy i nasz parafialny festyn w Ostródzie. Wielkie przygotowania
trwają od dawna. Ja zamienię się na ten czas w bookinistę i naszym książkom „na
wygnaniu” spróbujemy podarować nowych właścicieli, którzy będą je kochać i
szanować. Całkiem spory zapas wartościowej literatury zalega nasz strych. Książki
zostały tam wygnane najczęściej przez braci, którzy wyprowadzając się z
Ostródy, nie mogli wziąć ich ze sobą. Zostawili je więc tutaj z bliżej nieokreślonym
planem. Po latach nawet zapomnieli, że one tu na nich czekają. A one? Czy
przestały czekać? Spragnione półki i ludzkich oczu… I choć wiem, że festyn to
raczej „hamburgery i dmuchańce”, to wierzę, że może i nasze stare książki
odetchną świeżym powietrzem…
Wczoraj też zamontowano mi rolety w oknach. Nie żyję już więc jak w
akwarium, a słońce nie ma już wglądu we wszystkie zakamarki. Choć lato i upały
się kończą, to jednak moje mieszkanie zbiera „stopnie Celsjusza” i kumuluje je
bezlitośnie. Tym samym remont „wprowadzeniowy” uznaję za całkowicie zakończony
i dziękuję Panu, że mam gdzie mieszkać i jest tu ładnie i schludnie.
Bez modlitwy więdnie i staje się nijakie kazde życie... przerobione przeze mnie kilka razy w historii mojego zycia..
OdpowiedzUsuńOby Pan dał laskę wiernosci i wytrwalosci aby "nie przerabiac "tego kolejny raz
Ucieszyla mnie informacja ,że bedziesz Ojcze "poszukiwał"nowych wlascicieli dla "osieroconych książek "
Pewnie spedzę przy tym stoisku nieco czasu..
Zdrowia Ojcze ,ogarniam modlitwą rozancową.
Niech św.Krzysztof prowadzi Cię bezpiecznie.