Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im
polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy
Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: "Dana Mi jest wszelka
władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody,
udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać
wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do
skończenia świata".
Mili Moi…
Dawno temu prowadziłem dialog z pewnym przyjacielem, który zastanawiał się
czy istnieje jakiś znak, który przekonałby ludzi do wiary w bezdyskusyjny
sposób. Ostatecznie doszedł on do przekonania, że gdyby, ktoś umarł na oczach
tłumu i na oczach tłumu został wskrzeszony w imię Jezusa, wówczas już nikt nie
mógłby zaprzeczyć i uwierzenie byłoby jedynym możliwym, kolejnym krokiem. Ja,
przyznaję, pozostałem do końca sceptyczny. Jestem bowiem przekonany, że ludzka
kreatywność wytworzyła by co najmniej kilka naturalnych i wcale nie
nadprzyrodzonych wyjaśnień tego faktu, a nawet gdyby to się nie udało, zawsze
jeszcze pozostaje ścieżka – „dziś nie umiemy jeszcze tego wyjaśnić, ale jutro…”
Istnieje chyba coś takiego jak upór niewiary. Święty Augustyn powiada, że
Pan stworzył nas bez nas, ale nie zbawi nas bez naszego udziału, bez naszej
współpracy z łaską, bez naszej wiary. Jeśli jednak człek się uprze i odmówi
uwierzenia? Dziś widzimy uczniów, którzy „przerobili” z Jezusem Jego mękę,
śmierć i zmartwychwstanie. Widzieli dziury w Jego dłoniach i swobodne
przenikanie Jego ciała przez drzwi. A mimo tego wszystkiego są wśród nich tacy,
którzy wątpią. W takich chwilach nawet Bóg doświadcza bezradności – bo cóż
jeszcze mógłby uczynić, jeśli tak namacalne dowody nie przemawiają. Kolejne
zmienią Go raczej w sztukmistrza, niż skłonią serca wątpiących do uwierzenia.
Co więc mogłoby zadziałać? Może jakieś osobiste cierpienie, od którego
człek został uwolniony na drodze boskiej interwencji? I tak bywa… Choć często
zapału do nawrócenia wystarcza jednak na bardzo krótko, a pamięć okazuje się
zawodna. Dlaczego tak?
Otóż Bóg, w swojej nieskończonej delikatności, zdaje się pozwalać na
koegzystencję „dowodów” Jego istnienia i… nieistnienia. W ten sposób droga ku
wyborowi i decyzji nie jest łatwa, ale jest rzeczywistą drogą, decyzja jest
decyzją, a wybór domaga się osobistego uzasadnienia. Nasza religia jest religią
wolnego wyboru i ścieżką własnych odkryć. Mniej zaś zestawem oczywistych
faktów, które przemawiają zawsze i do każdego. Upór niewiary przechodzi w
entuzjazm wiary tylko mocą osobistego „chcę”.
Mój pobyt w Gdyni w połowie czerwca dobiega końca… Nie mogę Wam jeszcze
dziś napisać dokąd zostaję przeniesiony, ponieważ nie zostało to podane do
publicznej wiadomości. Ale przeprowadzka nastąpi. Jak zwykle w takich chwilach czuję
mieszaninę ekscytacji i niepokoju. Plusów nowego rozwiązania jest całe mnóstwo
i widzę w nim wyraźnie troskliwość Boga, choć jest w tym również element
wychowawczy. Ale o tym może następnym razem…
W minionym tygodniu zawierzałem dzieciaki ze szkoły katolickiej, które w
naszym kościele przeżywały swoją pierwszą komunię. Było ich dwadzieścia troje,
ale wraz z nimi zawierzyło się ponad trzydzieścioro ich rodziców. W piątek zaś,
w parafii św. Józefa Pelczara w Gdyni robiliśmy to samo z gronem stu trzydziestu
dzieci. Wraz z nimi zawierzyło się Maryi około osiemdziesięcioro ich rodziców.
Dla mnie to zupełnie niezwykłe, kiedy młodzi ludzie z uśmiechem podchodzą, abym
położył im szablę na ramieniu i odpowiadają często Amen na moje słowa – pasuję cię
na Rycerza Niepokalanej. Tym razem inspiratorką tego dzieła była Natalia,
katechetka i Rycerka, która wręczając ludziom Dyplomiki Rycerzy mówiła – witaj w
Rycerstwie… Same jasne twarze. Triumf Niepokalanego Serca Maryi się przybliża.
A konsekwencją tego zawierzenia było również poświęcenie wielkiej figury
Niepokalanej, daru dzieciaków do nowego kościoła oraz zainicjowanie maryjnej
grupy dzieci. Mali Rycerze będą chyba najpiękniejszym darem dla Matki…
Wczoraj Regionalny Dzień Skupienia dla Rycerzy Niepokalanej w Lęborku, a po
południu skupienie dla sióstr Nazaretanek w Słupsku. Dziś po południu skupienie
dla sióstr Nazaretanek w Gdyni, no a w czwartek o poranku wylot do Holandii.
Tam znów zawierzanie Maryi dzieciaków pierwszokomunijnych i dorosłych parafian
w Polskiej Misji. A potem będzie już czerwiec…