Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O
cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie
prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.
Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie
będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W
owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić
Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i
uwierzyli, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat;
znowu opuszczam świat i idę do Ojca”.
Mili Moi…
Jaka jest ta modlitwa w imię Jezusa? Jakimi słowy i z jaką intencja
winniśmy się do Ojca zwracać? W czym naśladować naszego Pana? A może to
prostsze niż mogłoby się wydawać… Może wystarczy powiedzieć tylko – bądź wola
Twoja. Może w tym przypadku mniej znaczy więcej. Wszak słowa służą nam zwykle
do tego, żeby wyjaśniać i przekonywać. Czy musimy je zatem mnożyć wobec naszego
Ojca? Czy jest coś, czego by o nas nie wiedział? Czy możemy zachęcić Go do
jeszcze głębszej miłości niż ta, którą ON wobec nas przeżywa? Chyba jednak nie…
Może więc prośba wyrażona milczeniem, tęsknotą, porywem serca może być równie
skuteczna, jak przegadany kwadrans. Jeśli zaś zdamy się na Jego wolę, będziemy
doświadczać radości zawsze, kiedy ona będzie się realizowała wokół nas. A to
większa radość niż ta, którą uzyskujemy z realizacji naszej własnej woli. Wszak
to, co Boże, zawsze jest większe niż to, co ludzkie…
Wróciłem wczoraj z Niepokalanowa.
Cel wizyty – nagrania. Ale Pan sam układa terminy… Równolegle do mojej podroży,
trwała w Koszalinie nasza Kapituła Prowincjalna, która przedwczoraj dokonała również
wyboru Prowincjalnego Asystenta do spraw Rycerstwa Niepokalanej. Powierzono mi
tę posługę na kolejną kadencję, czyli najbliższe cztery lata. Wiadomość
nadeszła właśnie podczas mojego pobytu w tym polskim „sercu Rycerstwa”. Nie byłem
zaskoczony wolą Prowincjała, który chciał, abym nadal się tym zajmował. Ale
jestem wdzięczny braciom za okazane mi zaufanie, bo odczytuje to jako
akceptację kierunku, który przyjąłem i który w minionych latach realizowałem. A
wdzięczność Niepokalanej? Przenika każda moją myśl i komórkę ciała. Wczoraj
sprawowałem Mszę świętą dziękczynna za łaskę tego czasu, który nadal mogę spędzać
u Jej boku. Jeśli tylko tego zechce, niech czyni ze mną co tylko Jej się podoba
i używa mnie za swoje narzędzie.
Jutro ruszam więc do dzieła… Tym
razem dobrym siostrom Franciszkankom wygłoszę kolejną serię rekolekcji w
Ołdrzychowicach Kłodzkich. Kawał świata do przejechania, ale mam nadzieje, że
będzie tam już wiosennie i pięknie. A poza tym, wiem, że czekają tam wymagające
słuchaczki, które cenią sobie rekolekcje jak mało kto.
No i plany wakacyjne czas czynić…
W lipcu zamierzam odwiedzić Bridgeport i Rzym. Oba miejsca są jakoś moje – zarówno
jeśli chodzi o radość bycia „w”, jak i radość bycia „z” – bo ludzie, którzy tam
na mnie czekają, są mi szczególnie drodzy i zawsze ich w sercu noszę…
Ładne to wytłumaczenie co znaczy modlitwa w Imię Jezusa.
OdpowiedzUsuń