Jezus powiedział do swoich uczniów: "Strzeżcie się, żebyście uczynków
pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem
nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc
dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na
ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już
swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co
czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi
w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to
lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom
pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy
chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca
twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd
ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali
swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie
ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który widzi w ukryciu, odda tobie".
Mili Moi…
Podoba mi się tłumaczenie Biblii Pierwszego Kościoła… Zamiast „przybierają
wygląd ponury” stoi tam – „zmieniają swoją twarz”. Wszystko po to, żeby było
widać… Nie tylko jednak inni mają patrzeć na tę „uposzczoną” twarz, ale może
nade wszystko sam zainteresowany, kiedy spojrzał w lustro, mógł poczuć się
lepiej. Ileż wówczas dobrych myśli o sobie, o swojej gorliwości, o swoim „dobroludzizmie”
– w odróżnieniu od tych wszystkich, których twarz wcale na to nie wskazuje… Że są dobrymi ludźmi…
Staram się być dobrym człowiekiem – zapewniam was, że jest to jedna z
bardziej irytujących sentencji, którą słyszę w konfesjonale. Zawsze mam ochotę
powiedzieć – to idź się starać gdzie indziej… Zwłaszcza, że zwykle takie
wyznania są połączone z kompletną ślepotą na grzech. Ci, którzy starają się być
dobrymi ludźmi z zasady nie grzeszą. A jeśli nawet, to tak jak wszyscy (to
druga sentencja, która powoduje emocjonalne poruszenie w spowiedniku).
Początek Wielkiego Postu to wezwanie do schowania „dobroludzizmu” do
kieszeni i uczciwe spytanie Ojca, który widzi w ukryciu, co On na mój temat
myśli… Bo On jest jedynym, który nie da się zwieść moimi gierkami. I dlatego
zbliżenie się do Niego i wsłuchanie się w Jego głos jest tak niepokojące…
Poniedziałkowa wizyta w Niepokalanowie zaowocowała sześcioma nowymi audycjami,
które udało nam się stworzyć, chyba po raz pierwszy, w jeden dzień. Dzięki
temu, kawał wtorku mogłem przeznaczyć na skupienie osobiste u progu Wielkiego
Postu, za co jestem Panu wielce wdzięczny, bo w tym czasie nie będzie o to
łatwo. A wtorkowym popołudniem dotarłem do dobrych sióstr Franciszkanek Rodziny
Maryi, do Wielenia (koniec świata), gdzie mam podjąć zupełnie nowe wyzwanie.
Otóż za chwilę rozpoczynam trzydniowe rekolekcje dla mieszkańców Domu Pomocy
Społecznej prowadzonego przez siostry. Dzieło o tyle nietypowe, że wielu z
trzystu pacjentów leży w swoich łóżkach, więc poza Mszami i nauczaniem w
kaplicy czekają mnie wycieczki po oddziałach. Odbieram to jako osobistą łaskę –
móc u początku Postu spotkać Chrystusa udręczonego w cielesności – choroby,
niedołęstwo, inne ograniczenia… Dlatego dziś mamy dzień dotknięcia frędzli Jego
płaszcza… Każdy będzie mógł chwycić się welonu, którym odziany będzie
Najświętszy Sakrament pielgrzymujący ze mną po oddziałach. I każdy będzie mógł
prosić Jezusa o to, czego mu najbardziej potrzeba… Zawierzam waszej modlitwie
moich sędziwych słuchaczy…
No i na koniec pierwszy odcinek rekolekcji wielkopostnych…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz