Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: „Ma
Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy”. Wtedy Jezus przywołał
ich do siebie i mówił im w przypowieściach: „Jak może szatan wyrzucać szatana?
Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się
ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się
ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to
nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza
i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi.
Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie
dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi
Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego”. Mówili bowiem: „Ma ducha nieczystego”.
Mili Moi…
Siać niepokój. Wprowadzać zamieszanie. Dzielić i rządzić. To ulubione
zabawy demona z ludzkością. A my, jak dzieci, całkiem chętnie się z nim w to
bawimy. Dajemy się wkręcać, manipulować, sądzimy, że wszystko wiemy o świecie,
bo słuchamy właśnie tej, a nie innej stacji telewizyjnej A ten obok nie słucha,
więc musze mu wyjaśnić. Ale on jest uparty i nie chce po dobroci dać się
przekonać do mojej, najprawdziwszej wizji świata, więc muszę wgryźć mu się w
tętnice, upuścić nieco krwi, osłabić go – może wówczas okaże się bardziej
spolegliwy i podatny na „prawdę obiektywną”, bo przecież moja jest obiektywna,
najobiektywniejsza z istniejących.
A demon siedzi i zaciera łapki… I tworzy coraz to nowe newsy, które wrzuca
w eter, a nasze emocje rozgrzane znów do czerwoności. Tworzy ciekawe połączenia
– ten Jezus to Bezlebub wcielony… Pod „Jezusa” wstawcie sobie kogo chcecie, ale
najlepiej Jego reprezentantów – to się wciąż sprzedaje znakomicie – Ten ksiądz
(biskup, papież) to z pewnością Antychryst… A przecież na nic tak nie
oczekujemy, jak na Antychrysta. Bo po nim już tylko koniec świata. Sensacja…
Przyjście Pana??? Eeee… nuda i nic ciekawego… Antychryst i koniec świata – o tym
dopiero można dyskutować – zwłaszcza z tymi, którzy myślą inaczej… I tak się ten
nasz światek kręci…
A gdyby tak pamiętać, że fakty to nie interpretacje i opinie… A gdyby tak wziąć
sobie do serca słowo „dystans”… A gdyby…
A ja od piątku w Poznaniu… Sędziwe grono słuchaczek… Mamy balkoniki i wózki
inwalidzkie. Tu lepiej rozumiem starą, zakonną maksymę – trzymaj się muru, ale
chodź do chóru. Kiedy patrzę na tę wytrwałość i gorliwość sióstr, to serce
rośnie… Są oczywiście również nieco młodsze. Głosi się, jak zawsze do sióstr –
znakomicie. Choć zauważam, że te moje rekolekcje są coraz bardziej wymagające –
mnie samego to bardzo dotyka i zastanawiam się czy ja czasem nie podążam szeroką
drogą do piekła… Ale tak powinno być – głosiciel pierwszym słuchaczem –
przejmującym się…
Siostry prowadzą tu duży Dom dla upośledzonych dzieciaków. Wczoraj więc Msza
jak co niedzielę, a po niej studenci zaprosili na wspólne kolędowanie.
Patrzyłem na tych młodych ludzi, którzy czuli się nieco zakłopotani, bo w
kaplicy oczywiście żywioł – dzwonki, klaskanie, pokrzykiwanie – urocze zresztą
i pełne radości. Ale zrobiło mi się smutno – bo zdałem sobie sprawę, patrząc na
tych studentów, że ja już nigdy tak młody jak oni nie będę… I za mną już wiele
szaleństw młodości (tych pięknych rzecz jasna)…
A w tak zwanym międzyczasie piszę rekolekcje internetowe… Krótkie
rozważania, co wcale nie jest prostsze. Na dziś mam ich dwanaście, a potrzeba
ponad… czterdzieści. No więc roboty mi na najbliższe dni nie zabraknie. Oby
tchnienia Ducha również nie brakowało…
Bóg zapłać Ojcze!
OdpowiedzUsuńPisz Ojcze, bo czekamy ...
OdpowiedzUsuń