piątek, 16 września 2022

kroki...


(Łk 8, 1-3)
Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które zostały uwolnione od złych duchów i od chorób, Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, rządcy Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały, udzielając ze swego mienia.

 

Mili Moi…
Kolejny tydzień właściwie można odhaczyć. Plany były świetlane… od poniedziałku zabiorę się za… I wyszło jak zwykle. Zastanawiałem się nad okolicznościami, które można by tym razem oskarżyć. I myślę, że nadszedł już czas na jesienne przesilenie. To znakomity powód dla obniżonego nastroju i jakiejś takiej intelektualnej i wewnętrznej bezradności, prawda? No więc, niech tak będzie… Jesień w pełni. A ja w jesieni… Dziś deszcz stuka w dachowe okno w moim pokoju. Szaro, buro i ponuro. Ja natomiast powoli się ogarniam do kolejnego, krótkiego, choć dość dalekiego wyjazdu.


Dziś w nocy ruszam na Święty Krzyż, gdzie w sanktuarium jutro głoszę na Pierwszym Ogólnopolskim Spotkaniu Rycerzy u Stóp Krzyża. Spotkanie trwa cały dzień, ale ja około południa musze ruszać dalej, bo w niedzielę kazania maryjne w naszej parafii w Olsztynie z zaproszeniem do oddania swojego życia Matce Bożej. W poniedziałek zaś rozpoczynamy pierwszą turę rekolekcji zakonnych w Białogórze, gdzie musze być i zadbać o mnóstwo drobiazgów, jako odpowiedzialny za organizację tych rekolekcji z ramienia naszej Prowincji.  A potem już będę mógł spokojnie zająć się wystąpieniem na Ogólnopolskim Kongresie Młodych Konsekrowanych, na który wybiorę się w przyszły piątek do Lichenia. W sobotę pojadę zakończyć rekolekcje w Białogórze, a w niedzielę kazania maryjne w parafii świętego Maksymiliana w Bydgoszczy. No, i to ja rozumiem… Przynajmniej przypomnę sobie, że żyję… Oczywiście, o ile Pan pozwoli dożyć tych wydarzeń i rzeczywiście wziąć w nich udział…

A dziś, w tym krótkim Słowie ewangelicznym zastanowiła mnie gotowość tego grona towarzyszącego Jezusowi do opuszczenia dotychczasowych miejsc, zajęć, obowiązków i pójścia z Nim. To niby oczywiste dla naszego, zakonnego powołania. Wszak poszliśmy za Nim już dawno temu… Ostatnio nawet przypomniałem sobie to w takim zabawnym kontekście. Kiedy w minioną sobotę wróciłem z Elbląga, pod klasztorem „napadła” mnie grupka dzieciaków z tysiącem pytań. Jedno z nich brzmiało – to ojciec mieszka w kościele? Nie ma ojciec własnego domu? No właśnie ten kościół jest moim domem… I ten przez małe „k” i ten przez wielkie…

Niemniej pójście za Jezusem nie jest decyzją jednorazową. I to też wie każdy, kto kiedykolwiek za Nim szedł. Dzieje się tak, ponieważ On często zmienia kierunki, trasę, lubi chodzić dookoła, czasem nigdzie Mu się nie spieszy, a bywa dokładnie odwrotnie i raczej nie konsultuje z towarzyszami celów podróży. To wymagające. A niektórzy mówią, że im człek starszy, tym bardziej. Ja musze przyznać, że do niedawna nie miałem z tym najmniejszych problemów. Zawsze odchodziłem z jednego miejsca do drugiego z pewną ekscytacją i bez żalu – ufny w to, że Pan wie, co robi i wie znacznie lepiej ode mnie…

Aż nagle, w moim życiu, ta doskonale naoliwiona maszyna się zacięła… I tak od kilku lat szukam narzędzi do jej naprawy. Chyba przystanąłem, a Pan poszedł dalej… Na szczęście przechodzi czasami w pobliżu, nieustannie dając mi sygnał do tego, żebym znów z Nim ruszył… A ja nie mam siły podnieść nogi i wykonać kroku… I to chyba boli najbardziej… Bo w głowie jestem gotów pobiec za Nim natychmiast. A nogi z głową współpracować nie chcą…

Tak czy owak, On ze mnie nie rezygnuje… Ufam, że za krótszą lub dłuższą chwilę, niczym Joanna czy Zuzanna, z entuzjazmem oderwę nogi od ziemi. Najpierw jedną, potem drugą, a potem już na przemian… Szybciej i szybciej… Tam, dokąd On zechce…

1 komentarz:

  1. Hm... A Ojciec nie dostrzega, że to jeżdżenie z rekolekcjami od miejsca do miejsca, bycie ciągle w drodze, żeby gdzieś, komuś, choćby przez radio czy internet głosić Chrystusa to jest oderwanie nóg od ziemi i chodzenie za albo raczej z Jezusem?
    Czasem trzeba zmienić perspektywę patrzenia. Zwłaszcza, gdy chodzi o sprawy Boga.

    OdpowiedzUsuń