Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a
Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi
owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc
obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.
Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może
przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy,
jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami.
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic
nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna
latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie
trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam
się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i
staniecie się moimi uczniami”.
Mili Moi…
Kiedy wylatywałem z
Dublina było 13 stopni Celsjusza… Gdy wylądowałem w Rzymie było ich 37. Tu
naprawdę jest lato… Dostałem się pod gościnny dach naszej Kurii Generalnej,
gdzie mój współbrat z roku, a zarazem serdeczny przyjaciel, Tomek, pełni urząd
Sekretarza Generalnego. Mam swój mały, klimatyzowany pokoik i zasadniczo
zajmuję się łażeniem po mieście. Mógłbym dodać, że właściwie bez celu, czyi
tak, jak najbardziej lubię…
Ludzi jest mrowie.
Temperatury ekstremalne. Jedzenie i picie fantastyczne. Czego chcieć więcej od
wakacji w Rzymie? Dziś odwiedziłem moją serdeczną Przyjaciółkę, Służebnicę Bożą,
Antoniettę Meo. Spóźniłem się nieco na jej rocznicę śmierci, która była 3
lipca, ale mimo wszystko posiedzieliśmy w serdecznej ciszy. Na pewno nie była
to moja ostatnia wizyta u niej…
Ale oczywiście wydarzyło
się coś znów dla mnie zaskakującego… W Bazylice św. Jana na Lateranie podeszła
do mnie urocza młoda kobieta z pytaniem – czy brat to ten z You Tuba, co głosi
rekolekcje? Bo my całą rodziną słuchamy i… No i tu zaczęły się serdeczne i miłe
słowa zwieńczone prośbą o wspólne zdjęcie… Ja się wciąż nie mogę do tego przyzwyczaić…
I nie chciałbym się chyba przyzwyczajać, bo to jest wciąż uroczo zaskakujące.
Tym razem miejsce docierania naszych filmików to Szkocja. Serdeczności dla wszystkich,
którzy nas tam (i gdziekolwiek indziej) oglądają.
A dziś pomyślałem sobie,
że bez Jezusa naprawdę nic nie mogę, a z Nim… całkiem sporo. Ten wyjazd upływa
mi pod hasłem „woli Bożej” w najlepszym tego słowa znaczeniu. Modle się, żebym
potrafił ją pełnić i żeby Pan przekonał mnie, że tam, gdzie jestem teraz i w
tym, co teraz robię jest dobrze i tak ma być… Najlepiej, rzecz jasna, gdyby
powiedział mi to wprost i bezpośrednio, ale to się nie dzieje. Tymczasem jest
sporo małych znaków… Nawet to dzisiejsze słowo. Z winnej latorośli rodzą się
tylko winogrona. I choć chciałbym rodzić też wiśnie, albo pomidory (to znaczy
być wszędzie i robić wszystko), to tak się po prostu nie da. Bogu jestem
potrzebny jako dostawca winogron. Niby wszystko głową rozumiem, a wahań całe
mnóstwo… Na szczęście w zakonie są przełożeni, którzy ostatecznie decydują o
moim losie. Dziś, pod dachem Kurii Generalnej, za nich Bogu niech będą dzięki…
Najlepiej tam ,gdzie nas nie ma . Często chcielibyśmy być gdzieś ...a życie ucieka. ..może bezpowrotnie ,bezsensu, a tu gdzie jestem jest ta droga .Może brak nam zaufania ...?Zadaje sobie to pytanie . Chyba trzeba się zgodzić na to moje "dziś "
OdpowiedzUsuń