poniedziałek, 13 września 2021

zdetronizować siebie


(Łk 7,1-10)
Gdy Jezus dokończył wszystkich swoich mów do ludu, który się przysłuchiwał, wszedł do Kafarnaum. Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci. Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę. Ci zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: „Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył - mówili - kocha bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę”. Jezus przeto wybrał się z nimi. A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół z prośbą: "Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: "Idź", a idzie; drugiemu: "Chodź", a przychodzi; a mojemu słudze: "Zrób to", a robi”. Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i zwracając się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: „Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu”. A gdy wysłani wrócili do domu, zastali sługę zdrowego.

 

Mili Moi…
W minionym tygodniu zakończyłem mój urlop-nie urlop. Spędzałem go w Gdyni, zmieniając jedynie nieznacznie swój rytm dnia i starając się zbierać siły na Armagedon rekolekcyjny, który wkrótce rozpocznę. Siłą rzeczy, jak wspominałem, żadnych podróży apostolskich na ten czas nie planowałem, bo miałem być zupełnie gdzie indziej. Ale to już za nami…

W sobotę przeżyliśmy Regionalny Dzień Skupienia ze wspólnotami Rycerstwa Niepokalanej. Tym razem w Ostródzie. Stawiło się około pięćdziesięciu osób, reprezentujących sześć wspólnot. Dobry dzień. Modlitwa. Formacja. Bycie razem. Tak bardzo chciałbym tchnąć nowego ducha w te sędziwe często wspólnoty – ducha entuzjazmu i radości. Może się uda… Moja propozycja Rekolekcji Maryjnych, z którą zwróciłem się do duszpasterzy powoli „chwyta”. Mam już cztery parafie, w których takie rekolekcje mamy umówione. Pierwszą z nich będzie parafia św. Antoniego w Gdańsku Brzeźnie. Jeśli macie blisko, zapraszam Was w terminie 10-12 października.

Powoli też wchodzę w ostatnią fazę przygotowań do Biegu Małych Rycerzy na Zamku w Malborku. To wydarzenie w minionym roku zmiotła nam pandemia. W tym roku wygląda na to, że uda się je zrealizować. Jest z tym sporo pracy i nie udałoby się to bez życzliwych ludzi, którzy chcą pomóc. I to zupełnie bezinteresownie, bo przecież nikt z nas nie otrzyma za to ani złotóweczki. Ja zaś całkiem sporo tych złotóweczek wydam. Ale tak jest dobrze. Wszak na takie właśnie dzieła „zarabiam” głoszeniem rekolekcji.

Poza tym odwiedzam ostatnio różnych lekarzy. Zamieszkanie w Gdyni oznacza, że wreszcie może zając się moim zdrowiem moja serdeczna przyjaciółka ze szkolnej ławy, Kasia. A że lekarz to znakomity i bardzo zaangażowany (nie tylko rzecz jasna w moim przypadku – tu mogę jej z całą pewnością wystawić jak najlepsze rekomendacje), to sprawdza wszystko, co w ramach zdrowego rozsądku we mnie sprawdzić można. Wszedłem do jej gabinetu jako zasadniczo zdrowy człowiek (wszak osiem tabletek dziennie, które biorę nie świadczą jeszcze o jakichś tam wielkich chorobach). Wyszedłem zaś jako pacjent kolejnych pięciu lekarzy… Na razie jednak wszystkie badania pokazują, że wszystko w normie i nad niczym skupiać się nadmiernie nie trzeba.

A dziś myślę sobie czy moja wiara jest rzeczywistym „zawiasem” mojego życia, czy w czymkolwiek przypomina wiarę setnika? Czy przenika każdą jego płaszczyznę i mogę powiedzieć, że wszystko jest jej podporządkowane? Wszak od czasu do czasu zdiagnozować się trzeba… I ze smutkiem stwierdzam, że idealnie nie jest. Sam mam spore trudności, żeby pozwolić Bogu być Bogiem. Zobaczyłem to już wczoraj, kiedy zastanawiałem się czy sam dla siebie nie jestem mesjaszem, a Jezus raczej takim „mesjaszem pomocniczym”. Zobaczyłem dziś wyraźnie, że nie bardzo mam w sobie zgodę na to, żeby Pan powiedział mi „nie”. Długi czas już nosze w sobie sporą troskę, która odbiera mi wewnętrzny spokój i wydaje mi się, że wiem jak należałoby to rozwiązać, że mam pomysł. A Bóg bardzo wyraźnie mówi mi „nie” (a na pewno „nie teraz”). Wielki mam problem ze zgodzeniem się na to…

Kiedy więc dziś patrzę na setnika, który mówi – wierzę Twojemu słowu – powiedz tylko SŁOWU a mój sługa będzie zdrowy. Wierze bezgranicznie, że Twoje słowo jest najprawdziwsze, najlepsze i przychodzi na czas – to notuje w sobie tęsknotę za taką postawą, którą teoretycznie staram się w sobie budować codziennie, ale praktycznie, kiedy pojawia się sytuacja „podbramkowa”, nie zawsze zdaję egzamin.

No i tyle… Wiara to jakaś wewnętrzna walka – ze sobą samym. Zdetronizować bowiem swoje „ja” jest chyba najtrudniej… 

1 komentarz:

  1. Miałam łaskę uczestniczyć w Eucharystii podczas Dnia Skupienia,modlę się w intenci "tchnięcia ducha " w tę wspolnotę...
    Szkoda ,ze na miescu ,w Ostrodzie tak nieliczne grono wiedzialo o Dniu Skupienia..we wspolnocie Rycerstwa jest wiele osob...
    Moze na przyszlosć jakieś plakaty...
    Mimo ,ze jestem w MI,bardziej formację,"zdobywam "w Odnowie,a katechezy gloszone przez Ojca z pewnoscią posluchaloby szersze grono osób..
    Pozdrawiam z Ostrody.

    OdpowiedzUsuń