niedziela, 22 sierpnia 2021

moimi rękami...


(J 6, 55. 60-69)
W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem". A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: "To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą". Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: "Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca". Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: "Czyż i wy chcecie odejść?" Odpowiedział Mu Szymon Piotr: "Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym".

 

Mili Moi…
Właśnie wróciłem z rekolekcji dla Wspólnoty Galilea z Międzyrzecza, które odprawialiśmy w Rokitnie. Miejsce piękne, choć z przykrością musze przyznać, że mało gościnne. Wiele domów rekolekcyjnych zwiedziłem i pewne doświadczenie mam. To trochę smutna refleksja, bo w takie miejsca zdecydowanie nie chce się wracać… Na pociechę powiem, że głoszenie dla takich ludzi rekompensuje wszelkie niedogodności. Słuchacze znakomici. Wchodzili całkowicie w Słowo, uważni, skupieni, pracujący gorliwie w chwilach przeznaczonych na prace osobistą… Nic więc dziwnego, że zgodziłem się z radością na trzecie głoszenie im rekolekcji w przyszłym roku.

Skądinąd musze przyznać, że właśnie zapisałem pierwsze rekolekcje na 2023 rok. To zasługa niezawodnego Tomka, mojego parafianina z Irlandii, który od piętnastu lat wyczekiwał właściwego momentu, żeby mnie „wkręcić” do swojej parafii na rekolekcje. I zdaje się, że taki moment właśnie nadszedł. Tomek, czytelniku mój, serdeczności dla Ciebie…

Kalendarz zapełnia się błyskawicznie. Po wakacjach zaczął się ruch… Na dziś mam zapisanych siedemnaście serii różnych rekolekcji na rok przyszły. A podejrzewam, że to jeszcze nie koniec. Ale cieszę się z tego baaaaaardzo… Muszę wyznać, że daje mi Pan ostatnimi miesiącami „łaskę neoprezbitera” – tak ją sobie nazwałem. Wszystko, co z kapłaństwem związane, wyjątkowo mnie cieszy, jakbym dopiero je rozpoczynał. Z radością idę na ambonę, z radością do ołtarza, z entuzjazmem do konfesjonału. Nic nie jest ciężkie, trudne, uciążliwe… Jakaś nowa jakość, nowa świeżość. Bardzo jestem Panu za to wdzięczny.

Tym bardziej, że dziś znów wraca On w Ewangelii do spożywania tego niebiańskiego chleba, który dzięki mojej posłudze staje się pokarmem moich braci. Święty Franciszek mawiał, że z naszego Pana Jezusa Chrystusa, na tej ziemi, nie widzi nic, poza jego Ciałem, które tylko kapłani na ołtarz sprowadzają i tylko oni nam je rozdają. Dlatego staram się sprawować te święte tajemnice z jak największą czcią i szacunkiem… Trzymać Jezusa w dłoniach – to wielki dar i wielka odpowiedzialność…

A Pan pomnaża moją radość… Kiedy ojciec unosił Hostię podczas konsekracji, widziałam Dzieciątko Jezus unoszone przez Ojca… Kiedy ojciec opuszczał Pana, widziałam w ojca dłoniach dłonie Maryi, które przyjmują Jezusa zdejmowanego z krzyża i powoli opuszczają na ziemię… To tylko niektóre z obrazów, które Pan pozwolił widzieć uczestnikom tych rekolekcji, a oni się nimi ze mną podzielili… To wielkie umocnienie dla mojego ducha. Uspokaja mnie to, że nie dopuszczam się jakiejś ekstrawagancji, ale próbuje Jezusowi okazać najwyższą cześć i szacunek… Wszak On karmi mnie i Was… Czasem także moimi rękami…

1 komentarz: