4 Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. 5 Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. 6 Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. 7 Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. 8 Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. 9 Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! 10 Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. J 15, 4-10
Mili Moi…
No i można niemal odhaczyć
kolejny tydzień… Ja nie wiem gdzie ten czas znika. Nie nadążam z niczym. To
oczywiście rodzi frustracje i złość, bo zastanawiam się czy to ja nie potrafię
sobie organizować czasu, czy tych zajęć jest po prostu za dużo.
W niedzielę byłem w
Toruniu. Poświęciłem tam tablicę upamiętniającą obecność świętego Ojca Maksymiliana
w tamtejszym kościele sto lat temu. Miejscowa wspólnota Rycerstwa obchodziła
zaś trzydziestopięciolecie istnienia. Piękna uroczystość, życzliwi ludzie.
Poniedziałek i wtorek to Radio Niepokalanów i kolejne nagrania naszych audycji.
Mam teraz jednak nieco dalej niż z Poznania, więc to prawdziwa wyprawa. Ale
czas jak zawsze dobry – pracowity, ale połączony ze spacerem ulicami Warszawy.
A ja tak kocham duże miasta…
Dziś natomiast święto
świętej Klary… Zawsze bardzo lubiłem ten dzień, bo był to dzień wejścia naszej
pielgrzymki pieszej na Jasną Górę. Tam zaś składaliśmy przyrzeczenia Duchowej
Adopcji. Od wielu lat to czynię w łączności z nimi, więc i dziś nie będzie
inaczej. Moja modlitwa od dziś będzie towarzyszyła jednemu, nieznanemu mi
dziecku, zagrożonemu zagładą, o zachowanie życia którego będę usilnie Boga
prosił.
Święta Klara jest mi
szczególnie bliska. Wierzę, że jej więź z Franciszkiem udzieliła się jakoś jego
braciom. Wierzę, że dla nas, franciszkanów jest ona matką. Wspominam ją w
każdej Eucharystii i proszę, żeby uczyła mnie… kobiecości. Przede wszystkim ze
względu na kobiety, którym służę. Zwłaszcza kobiety konsekrowane. A tu pracy mi
nie brakuje. Wczoraj znów dwie serie rekolekcji dla sióstr przyjąłem. Tym razem
będą to Misjonarki dla Polonii. W przyszłym roku mam się z nimi spotkać w
Morasku.
Ewangeliczne Słowo
zatrzymało mnie dziś właśnie na dobrej organizacji czasu. Nie może bowiem wydać
owocu gałązka, która nie trwa w krzewie. Jeśli nie zorganizuję sobie czasu na
trwanie w Nim, to marny los mojej posługi. Wiem dobrze, że jej skuteczność w
ludzkich sercach w pełni zależy od kondycji mojego własnego serca, od tego, czy
jest ono ożywiane Bożymi sokami. A widzę w ostatnim czasie, że znów szalenie
trudno mi złapać godzinę w ciągu dnia na adorację. To zawsze była walka, ale
teraz chyba wchodzimy na poziom walki „na śmierć i życie”. Okazuje się bardzo
wyraźnie, że już nie tylko kalendarza potrzebuję, ale planera na każdy dzień.
Godzina po godzinie musi być zaplanowana, bo inaczej powstaje chaos. Wszystkie
rzeczy przekonują mnie, że są arcyważne, każda domaga się uwagi… A Jezus? On
nie krzyczy… On szepcze… Najważniejsza „sprawa” zaprasza delikatnie. Można to
przeoczyć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz