środa, 23 czerwca 2021

autorytety...


(Mt 7,15-20)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

 

Mili Moi…
We wtorek pożegnałem siostry dominikanki, dziś franciszkanki… Jakie te pożegnania są sympatyczne… Postanowiłem sobie, że teraz będę się żegnał regularnie – co roku. Oczywiście „na próbę”, żeby nikt nie wyszedł z wprawy… Ileż to człek dobrych rzeczy się na swój temat nasłucha. I piosenkę mu zaśpiewają. I kolacje smaczną przyrządzą. Kochane siostry – pełen szacun. Bardzo lubię im posługiwać…

Ostatnimi dniami, mimo zajęcia związanego z pakowaniem mojego „ubóstwa” (jak mówimy w naszym zakonnym żargonie), chadzam na kijaszki… I to, bagatela, po dwadzieścia kilometrów. Moja ulubiona trasa to, a jakże, trasa na lotnisko… Kawal drogi… W pełnym słońcu i w pobliżu ruchliwej trasy. Nie przeszkadza mi to w żadnym wypadku. Ale dziś poczułem się jak na pielgrzymce… Asfaltówa w całej okazałości (uczulenie wywołane parującym asfaltem). A na pielgrzymce już tak dawno nie byłem – takie małe wspomnienie…

Kartonów przybywa… Ja z pewnością nie należę do kategorii „śmieciarz – kolekcjoner”, ale jednak tych rzeczy wciąż za dużo… Teraz zmieniam dwa pokoje na jeden. Ciekawe jak to wszystko się pomieści… A zwłaszcza książki… Ale dziś pewna szlachetna niewiasta przyjęła pod swój dach (żeby nie powiedzieć zaadoptowała) pokaźne grono moich książek, które w chwili zaćmienia umysłowego próbowałem sprzedać… Tymczasem książek się nie sprzedaje. Można je tylko podarować. I tak stało się tym razem… I po raz kolejny słowo Pana okazało się prawdziwe – więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu…

A słuchając dziś Ewangelii pomyślałem sobie o współczesnych „źródłach Objawienia”. Kiedyś jednym z nich bywali prorocy. Dziś taką misję dla wielu spełnia… You Tube. Tam ludzie uczą się teologii, medycyny… życia. Po obejrzeniu trzech filmów, zwykle są ekspertami… Dodajmy – często anonimowych filmów, o autorach których nie można powiedzieć absolutnie nic. Nic o ich kompetencjach. A już z całą pewnością nie można ich zweryfikować poprzez owoce ich życia. Często wystarczy, że mówią inaczej niż wszyscy… No i jeszcze te napisy – koniecznie na żółtym tle, alarmujące…

Naiwność? Potrzeba odróżnienia się od innych? Znalezienia się w awangardzie? Pojęcia nie mam… Pytam raczej samego siebie o swoje własne autorytety. O moich proroków. I dziękuję Bogu, że jeszcze je mam. Są ci, którym ufam i za którymi idę. Ale ich na You Tubie raczej się nie spotyka…

PS. Dziękuję wszystkim, którzy w dniu ojca pomyśleli o mnie ciepło i podesłali kilka dobrych słów… Błogosławię Wam +

1 komentarz:

  1. Drogi ojcze Michale...
    Jak dobrze że będziesz dalej pisał na blogu. Bardzo lubię wchodzić na Twojego bloga, zawsze mogę przeczytać coś co mnie zainspiruje na kilka lub kilkanaście dni. Lubię czytać to co napiszesz . Twoje myśli przelane na laptopa zawsze są
    natchnione przez naszego Pana.
    Pokój i dobro
    Ps. Stały czytelnik

    OdpowiedzUsuń