(Mt 12,1-8)
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc
głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: Oto
Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat. A On im
odpowiedział: Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego
towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było
wolno jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie
czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek
szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia.
Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie
potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu.
Mili Moi…
Mówią, że góra z górą się
nie zejdzie… I to pewnie prawda… Ale człowiek z człowiekiem chyba częściej. A
zwłaszcza w lipcu, w Zakopanem. „Moje dzieci” z Irlandii, od lat mieszkający
już w Polsce, Justyna i Mariusz, ze swoimi dziećmi. Ileż miałem radości z tego
spotkania. Widzieliśmy się ostatnio ze cztery lata temu, kiedy zrobiłem sobie
wycieczkę na Mazury, gdzie mieszkają. A tym razem niby przypadkiem… A ja widzę
w tym wielki dar od Boga…
Zakopane w lipcu???
Niespecjalnie polecam… Ostatni raz byłem tu niemal dwadzieścia lat temu. Jedno
mam spostrzeżenie – dzikie tłumy wszędzie… Niewiele wędrowania, bo ustawicznie
leje i ma tak być już do końca. Zresztą nie nastawiałem się na łazikowanie, z
oczywistych względów – przyjechałem tu do pracy. Ale kilka wizyt w dostępnych dla
mnie miejscach złożyłem.
Sióstr niewiele – zaledwie
czternaście. Ale to też ma swój urok. Mogę zając się równocześnie innymi zajęciami,
a zwłaszcza lekturą, na którą pozwalam sobie wręcz bez opamiętania. Wszystko
jednak zmierza do swego kresu. Te rekolekcje również. Już w poniedziałek
kończymy. Ale na szczęście w poniedziałkowy wieczór rozpoczynam następne… Jak
ja to lubię…
A dziś pomyślałem o
szabacie… Jak my, jako ludzie, potrafimy zniekształcić najpiękniejsze Boże
dzieła. Szabat, który miał być przestrzenią naśladowania Boga, który po
ukończeniu dzieła stworzenia sycił nim swoje oczy, odpoczywał i po prostu się
nim cieszył… Tymczasem człek obarczył ów dzień mnóstwem przepisów, które nie
tylko same w sobie stały się obciążeniem, ale jeszcze odebrały wszelką radość
świętowania. Odpoczynek szabatu do dziś kojarzy nam się głównie z regeneracją sił
(dobrze się wyspać) i z „resetem” zwanym rozrywką, czy relaksem, która często sprowadza
się do dość prymitywnego telewizyjnego humoru. Przy tym pojawia się niepokój
sumienia na przykład z powodu wizyty na działce i grzebania w ziemi, co
przecież jest niedzielną pracą niekonieczną. I być może całkiem zasadne jest
pytanie – co Bogu milsze? Człek, który wypoczywa chłonąc zapach torfu i pielęgnując
grządki, czy leżący brzuchem do góry, rozleniwiony miłośnik kabaretów?
Możemy dyskutować o potrzebach,
o rodzajach odpoczynku, o osobistym podejściu do przyjemności. Ale możemy również
o tym jak nie zawęzić naszego człowieczeństwa do tego, co banalne i mdłe, jak
je realizować w pełni także w przestrzeni odpoczynku, jak kształtować samego
siebie, uczyć się, realizować możliwości. Zakres dyskutowanych tematów zależy
od nas. I samo to pewnie sporo o nas mówi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz