(Mk 12, 18-27)
Przyszli do Jezusa saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i
pytali Go w ten sposób: "Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli
umrze czyjś brat i pozostawi żonę, a nie zostawi dziecka, niech jego brat
pojmie ją za żonę i wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci.
Pierwszy pojął żonę, a umierając, nie zostawił potomstwa. Drugi ją pojął za
żonę i też zmarł bez potomstwa; tak samo trzeci. I siedmiu ich nie zostawiło
potomstwa. W końcu po wszystkich umarła także kobieta. Przy zmartwychwstaniu
więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za
żonę". Jezus im rzekł: "Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie
rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się
ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Co się zaś
tyczy umarłych, że zmartwychwstaną, to czy nie czytaliście w księdze Mojżesza,
tam gdzie mowa o krzewie, jak Bóg powiedział do niego: „Ja jestem Bóg Abrahama,
Bóg Izaaka i Bóg Jakuba”? Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w
wielkim błędzie".
Mili Moi…
Dokładnie czternaście lat
temu, ówczesny biskup koszaliński Kazimierz Nycz, nałożył na mnie ręce, włączając
mnie do grona franciszkańskiego prezbiterium. Rozpoczął się w moim życiu
wyjątkowy czas, który trwa do dziś. Zdumiewa mnie to nieodmiennie, zachwyca i
fascynuje. Trudno mi dziś przywoływać cokolwiek innego poza wdzięcznością za
ten dar i w takim kluczu starałem się przeżyć ten dzień…
Jestem w Trzebnicy. To
urokliwe miejsce. Klasztor sióstr jest ogromny. Na zdjęciu u dołu macie korytarz, na
którym mieści się mój pokój. Słuchaczki raczej dojrzałe wiekiem. Układ
rekolekcji dość wygodny, pozwala zająć się również innymi sprawami. A zajmować się
muszę, bo w przyszłym tygodniu współprowadzę Wieczór dla Zakochanych, nagrywam kolejne
audycje w radio i prowadzę dzień skupienia dla sióstr dominikanek. A samo się
to wszystko niestety nie zrobi…
Wczoraj osobliwe zdarzenie…
Rodzona siostra jednej z sióstr zakonnych przebywała w ZOLu prowadzonym przez
siostry w budynku klasztornym. Jej stan był agonalny. Przełożona domu poprosiła
mnie o sakramenty dla niej. Wybraliśmy się pod wieczór i… okazało się, że
spóźniliśmy się kilkanaście minut. Odeszła niewiele wcześniej. Pożegnaliśmy ją
modlitwą i błogosławieństwem na drogę. Obcowanie ze śmiercią ma w sobie coś
podniosłego, wyjątkowego. To egzamin, przed którym każdy z nas stanie. Zawsze,
kiedy staję przy łóżku odchodzącego, myślę o swojej ostatniej godzinie. Co
będzie mi towarzyszyło? Tęsknota? Niepokój? Radość? Tak bardzo chciałbym być
przygotowanym…
A dziś saduceusze
wymyślają karkołomną zagadkę i przedstawiają ją Jezusowi. Cel? Zdemaskować „fałszywą
teorię zmartwychwstania”. Pięcioksiąg jednak uznawali… I nie zauważyli? Czy nie
chcieli zauważyć, że Bóg sam siebie określa Bogiem żyjących… A może zrobili
coś, co dziś należy do klasycznych manewrów okołoreligijnych – nie ogarniam,
więc nie wierzę. Nie potrafię zrozumieć, więc odrzucam. Mam inne zdanie, więc
nie zgłębiam prawdy. Nie szukam. Bo przecież już ją znalazłem. I nikt nie powie
mi, że jest inaczej. Jam jest alfa i omega… Jaka to bieda, żyć bez nadziei
zmartwychwstania. Jak to przejmująca bieda… Tę panoszącą się po świecie trzeba
pokonać, przed każdą inną.
Gratuluję i najlepsze życzenia z okazji rocznicy święceń! Niech Pan Bóg błogosławi a Matka Boża otacza opieką.
OdpowiedzUsuń"(...) Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić" /J 15, 5-6/. Najlepsze życzenia z okazji rocznicy święceń! :)
OdpowiedzUsuń