poniedziałek, 15 czerwca 2020

dawaj...



(Mt 5, 38-42)
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb!” A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie".


Mili Moi…
Od soboty głoszę rekolekcje siostrom serafitkom w Oświęcimiu. Ich dom macierzysty, spoczywają tu doczesne szczątki bł. Małgorzaty Łucji Szewczyk, ich założycielki. Przecudne miejsce. Niby w centrum miasta, ale z ogromnym i przecudnie zadbanym ogrodem, z małym kościółkiem, w którym trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. Czy można chcieć czegoś więcej? Uczestniczek około pięćdziesięciu, ale większość znów w wieku dojrzałym. Mam tylko szczerą nadzieję, że to, co do nich mówię, ma jeszcze w ich wieku jakiekolwiek znaczenie. Mówię o ślubach zakonnych, które same w sobie są rzecz jasna znaczące do końca naszego życia. Ale czy problemy, o których mówię dotyczą jeszcze tych uroczych seniorek??? Nie wiem…

Zanim tu jednak dotarłem, w piątek uczestniczyłem w pogrzebie Józefa… To skądinąd ważny dla mnie człowiek – brat mojego ojca. Miał w sobie wiele wrażliwości, również wobec mnie, kiedy jako dzieciak byłem dla niego absolutnie nikim… nieślubnym synem jego brata. Tymczasem doświadczyłem od niego więcej życzliwości niż od mojego ojca. Znacznie, znacznie więcej… W moich wspomnieniach ma więc ważne miejsce i cieszyłem się, że Pan Bóg dał mi szanse pożegnać go osobiście podczas pogrzebu…

Po południu zaś „przejąłem urząd”. Innymi słowy, w sposób oficjalny zostały mi przekazane nowe obowiązki wraz z pisemną nominacją. Otwierają mi się oczy na ilość tych nowych zajęć. Paradoksalnie nie ma we mnie lęku, wręcz przeciwnie, jest radosne podniecenie, że będę mógł dać z siebie więcej, że będę mógł jeszcze na jednym „poletku” służyć. Ale zupełnie realistycznie rzecz ujmując – to chyba ostatnie poletko, na które mogę sobie pozwolić. Wprawdzie nasz profesor o. Celestyn Napiórkowski mawiał zawsze, że w zakonie jest tak, że ten, który ciągnie sześć wagoników, nawet nie poczuje, gdy mu podepną siódmy. Ten zaś, który ciągnie jeden, ubolewa nieustannie nad tym, jak bardzo jest obciążony… Ja jednak czuję, że moce przerobowe silników mojej lokomotywy są już rzeczywiście w najwyższym stopniu zaangażowane…

A Jezus dziś też mówi – daj z siebie więcej… W innym wprawdzie sensie, ale nie mniej realnym… Daj z siebie coś, czego wcale nie masz ochoty dać. Daj komuś, kto nie jest wcale twoim przyjacielem. Jak łatwo dawać Panu Bogu, bo kocha, bo jest nam życzliwy… Ale bijącym nas z pogardą w twarz, procesującym się z nami o nasze dobra??? Nie, nie, nie!!! Z nimi trzeba walczyć. Nie można im odpuścić. To byłoby niewychowawcze. To tylko rozzuchwala.

Ale czy można ogień zgasić ogniem? Czy powstrzymamy powódź polewając ją wodą? Czy zniszczymy zło, odpowiadając złem? Nie ma szans… Jedynym sposobem zatrzymywania zła, jest zatrzymać je na sobie. A to kosztuje… Cholernie dużo kosztuje… Jedyna pociecha w tym, że nie daję ze swego. Ponieważ wszystko, co mam, od Boga pochodzi. Gdybym dawał ze swego, mogłoby mi zabraknąć. A tak? Mogę być hojny… Bo mój Bóg jest nieskończenie bogaty…

1 komentarz:

  1. Ojciec nie przypuszcza być może, jak wiele kosztuje zatrzymanie zła... jak trudno jest wybaczyć wyrządzoną krzywdę... jak bardzo chciałoby się uciec na bezludną wyspę. W takich momentach zawsze powtarzam za św. Teresą z Avila "Nada te turbe. Solo Dios basta"...

    OdpowiedzUsuń