sobota, 4 stycznia 2020

raz uczeń, zawsze uczeń...



(J 1,35-42)
Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?” Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza” (to znaczy: Chrystusa). I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas” (to znaczy: Piotr).


Mili Moi…
Pozdrawiam Was już ze Zduńskiej Woli. Dziś wieczorem rozpocząłem tu rekolekcje dla sióstr orionistek. Sześć dni wyciszenia i dobrej modlitwy w gronie kobiet, które zdecydowanie poważnie traktują swoje życie duchowe. Sióstr jest ponad trzydzieści i na razie mamy za sobą spotkanie wprowadzające, żeby od jutra rana móc „ruszyć z kopyta”.

Dziś o poranku drugi raz pojawiłem się z Eucharystią w Akademii Królowej Jadwigi. I to też jest piękne doświadczenie, bo gromadzą się przy ołtarzu ludzie, którym o coś chodzi, którzy czegoś wartościowego w życiu szukają, którzy poświęcają swój czas i niemały wysiłek, żeby przyjechać czasem z Łodzi, albo z Warszawy i przeżyć dzień we wspólnocie innych poszukujących. Bardzo mnie takie obrazki budują. Nawet ich przeżywanie Eucharystii jest jakieś inne – poważne i dojrzałe.

A minione dni to praca nad kolejnymi rekolekcjami. Udało mi się potworzyć nieco na temat konsekrowanego ubóstwa i czystości, bo za tydzień w sobotę rozpoczynam rekolekcje pod hasłem „Konsekracja, czy konserwacja, czyli rzecz o ślubach zakonnych”. Długi czas towarzyszyła mi jakaś bierność intelektualna i robiłem tylko to, czego już naprawdę nie dało się przełożyć. Mam nadzieję, że to już za mną, bo pojawiają mi się nawet pomysły na nowe cykle tematyczne. Oby tylko Pan dodał sił i pomógł właściwie wykorzystywać czas. Czytać, czytać i jeszcze raz czytać… Zgłębiać treści, inspirować się, prosić Ducha o natchnienie. Taki mam plan…

A dziś brzmi mi w uszach pytanie Jezusa – czego szukacie? Innymi słowy – o co wam w życiu chodzi, jakie pragnienia są w was, ku czemu wy sami chcecie zmierzać. Jak wspominałem, długo po powrocie z USA nie mogłem się odnaleźć i właściwie nie wiedziałem czy chce być tu, czy tam. Widzę wyraźnie, że ten kryzysowy czas chyba powoli również dobiega końca. Coraz częściej świta mi odpowiedź na to właśnie pytanie Jezusa, co jeszcze kilka miesięcy temu było całkowicie niemożliwe… Dziś czuję się dużo spokojniejszy i coraz bardziej na „swoim miejscu”. Głoszenie to moje życie, a Pan jakoś tej mojej cichej i nieśmiałej jeszcze odpowiedzi się przysłuchuje. I co do jednego mam pewność – On zawsze błogosławi + A w Jego imię ja dzisiaj również Was +

1 komentarz:

  1. Szczęść Boże, czyli przybył Ojciec do domu św. Maksymiliana ?

    OdpowiedzUsuń