wtorek, 6 sierpnia 2019

cisza...


Photo by Efren Barahona on Unsplash
(Łk 9, 28b-36) 
Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: "Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie". W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.


Mili Moi…
Usiłuję pracować, bo przecież do mojego własnego urlopu jeszcze daleko. Ale skutkiem ubocznym późnego urlopu jest to, że nie do końca zauważam przemijające lato. Tylko kiedy wstaję o świcie, to ten świt jakiś inny niż miesiąc temu. A kiedy dzień się chyli, to i wówczas godzina na zegarze inna niż kilka tygodni temu… Lato powoli odchodzi. Szybko jakoś w tym roku…

A ja właśnie za chwilę ruszam do Niepokalanowa. Niby sierpień miał być spędzany w Poznaniu, ale… No właśnie, zawsze jest jakieś „ale”. Czytam w radio książeczkę, która jest puszczana na antenie jako radiowa lektura. Według mnie nieszczególnie fascynująca, ale czytam… Każde spotkanie, podczas którego nagrywaliśmy nasze audycje było również okazją do nagrania kilku godzin książki. Ale jeszcze sporo zostało, a emisja już się rozpoczęła. Nasz powrót na antenę dopiero we wrześniu, więc żeby radiowcom nie zabrakło odcinków, ruszam na dwa dni „doczytać” dzieło do końca.

Dziś święto Przemienienia Pańskiego – chwila wielkiej pociechy dla Apostołów. Pan zabiera trzech, żeby po zapowiedzi męki mogli również zobaczyć blask Jego chwały. Dziś ten blask właśnie przykuł moją uwagę. Chciałbym tak patrzeć na Jezusa, zwłaszcza ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Widzieć tę jasność, chłonąć ją i być samemu przez nią pochłoniętym. Pomyślałem dziś z jakim trudem mi to przychodzi… A główna przeszkoda to wizja… produktywności.

Dziś działanie ma sens jeśli przynosi jakiś wymierny skutek, na który można wskazać, którym można się ucieszyć, o którym można innym opowiadać. Adoracja polegająca na siedzeniu bezproduktywnym przed Panem wydaje się być niewybaczalną strata czasu. Jeśli już musisz się modlić, to przynajmniej niech to ma jakiś „sens”. Opowiadaj Jezusowi wszystkie intencje, najlepiej głośnym szeptem, żeby wszyscy pozostali słyszeli, wyjmij różaniec z plastykowego pojemnika z tak dużym zaangażowaniem, żeby najlepiej upadł ci na ziemię i narobił hałasu, przynieś ze sobą co najmniej cztery książki, żebyś miał co robić przez godzinę – żebyś nie tracił czasu – może chociaż intelektualnie zyskasz… Myślicie, że przesadzam? Zapraszam do kaplicy adoracji w naszym kościele. Sami się przekonajcie… Sam się na tej "produktywności" łapię...

A tymczasem, kiedy my zaczynamy mówić – nasz Pan z szacunku milknie. Po godzinie gadania do Niego wychodzimy przekonani, że ta cała adoracja to jakaś przesada… Ludzie mówią, że przychodzą im jakieś natchnienia, dobre myśli, a tu nic… Szkoda czasu…  Na czytanki i półgłośne szepty z pewnością. Siądź i milcz… Patrz w jasność Pańską… Słuchaj. Nie zmieniaj świata, pozwól samemu się przemienić…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz