poniedziałek, 3 czerwca 2019

4782


Photo by Jon Tyson on Unsplash
(J 16,29-33) 
Uczniowie rzekli do Jezusa: „Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś”. Odpowiedział im Jezus: „Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.


Mili Moi…
Dziś 4782 dzień mojego kapłaństwa, a jednocześnie trzynasta rocznica moich święceń kapłańskich. Wracam do nich myślą z ogromną radością i jak co roku wyrażam wielką wdzięczność Panu Bogu, że zechciał zaliczyć mnie do grona swoich przyjaciół… Tylu ochrzczonych, wyspowiadanych, odprowadzonych na cmentarz… A Słowo? Ile kazań? Ponad dwieście tur różnych rekolekcji. Morze pracy… A ja każdego dnia czuje się jakbym rozpoczynał od nowa, jakbym nic jeszcze nie zrobił, jakbym był u samego początku. I wciąż mi się chce. I ciągle ku czemuś zmierzam. I nadal głęboko wierzę, że warto. Ile jeszcze przede mną? Tego nie wiem. Jeśli Pan zechce, to zgasi światło nawet dziś. W Jego rękach jestem. Ale wciąż chyba gotów bardziej żyć, niż umierać – fiat voluntas tua…

Ten tydzień to ostatnie przygotowania do weekendu dla małżeństw w Szwecji. Lecimy w czwartek. To będzie prawdziwe wyzwanie i wielki czas Ducha Świętego. Zdecydowana większość uczestników to małżeństwa mieszane. Pojawi się kilka języków. Będą też obecni niekatolicy. Tłumaczom nie zazdroszczę. W każdym razie przed nami pracowity czas. Wielkich zwiedzań się nie przewiduje. Ale przynajmniej taka maleńka podróż. A podróżować lubię…

Dziś nad Słowem natomiast nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Pan z pewna nutą smutku i nie bez delikatnej ironii pyta swoich uczniów – teraz wierzycie? Naprawdę? A wcześniej nie wierzyliście? Co wam pomogło? Tylko to, że usłyszeliście coś nieco jaśniej? I wydaje wam się, że pojęliście?

A ja wam powiadam… Nadal niewiele rozumiecie. I choćbym nie wiem jak jasno wytłumaczył wam wolę Ojca, to uciekniecie na widok przemocy, która już się ku nam zbliża. Wasza wiara nie jest dla was wciąż punktem oparcia. Ona jest nadal krucha i wątła. Ale nie mam wam tego za złe. Co więcej – chcę was umocnić, sprawić, żebyście zwyciężyli lęk, żebyście mieli odwagę. To taki mój pożegnalny prezent. Dziś nie, ale nadejdzie dzień, kiedy zobaczycie co znaczy silna wiara… Kiedy na tej ziemi wyrosną krzyże jak las. I każdy z was znajdzie swój… Wtedy wasza wiara rozkwitnie. Wówczas zrozumiecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz