wtorek, 11 czerwca 2019

Szwecja...



(Mt 10,7-13) 
Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy. A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was”.


Mili Moi…
Dziś późną nocą wróciłem z weekendu prowadzonego dla małżeństw w Szwecji. Sporo wrażeń… Przede wszystkim arcyciekawi uczestnicy. Sześć małżeństw polskich, trzy szwedzkie i dwa mieszane. Języków w użyciu jednak nieco więcej, choć tłumaczenia tylko na szwedzki. Piękny dom rekolekcyjny nad jeziorem, cisza, spokój i ludzie, którzy są w takiej „religijnej chłodziarce”, że chętnie przyjmują takie wydarzenia. Ci, którzy wzięli udział, dzielili się swoimi przeżyciami i dowodzili, że dla nich to był piękny czas – odkrywania na nowo swoich współmałżonków, ale i Boga… Wiecie, że w Szwecji dominuje protestantyzm. Diecezja katolicka jest jedna i obejmuje cały kraj. Księży w sumie jest około 140. Wielu z nich to starsi panowie, od których trudno oczekiwać nadzwyczajnego dynamizmu. A jednak kilku Szwedów, których poznaliśmy, znalazło w Kościele Katolickim żywego Boga i wybrali katolicyzm, będąc wcześniej protestantami. A jak już wybrali, to są zdecydowanymi katolikami…

Sam kraj mnie nie urzekł nadmiernie… Mówi się, że ruch i intensywne życie to duże miasta. Myśmy takich nie zwiedzali. Tam, gdzie byliśmy wszystko działo się powoli, spokojnie – czyli nie tak jak lubię… Ulice puste, nie ma na nich zbędnych przedmiotów, wszystko jest czyste, niemal sterylne, „kwadratowe”. Popłynęliśmy promem do Danii pooglądać „zamek Hamleta” i z radością powitaliśmy nieco bałaganu na ulicach… Tak bardziej swojsko… Naturalnie…

Zgrane grono animatorów sprawiło, że to był naprawdę sympatyczny wypad, choć niestety znów jeden drobiazg nas nieco zmęczył. Żaden z czterech samolotów naszego narodowego przewoźnika, z którego usług korzystaliśmy, nie odleciał punktualnie. Nowe tłumaczenie skrótu LOT, które poznałem w drodze to Late Or Tommorow… Już w najbliższy piątek zaś dokładnie ten sam w formie weekend, ale już dla polskich uczestników w Morasku. Niech dobro się szerzy…

A dziś Słowo tak łatwo „przeskoczyć”. Bo to przecież do księży, zakonników, może jakichś innych „pracowników Kościoła”. Ale czy można stworzyć „Ewangelię branżową”? Dla księży? Górników? Gospodyń domowych? Przecież Jezus głosił ją do wszystkich i wszyscy są zaproszeni do jej zachowywania. Jaka mnogość codziennych sytuacji, w których można ją pokazać! Tak, pokazać… Bo to chyba prostsze „technicznie”, niż głoszenie. Ale żeby tak mogło się stać, trzeba najpierw w nią wierzyć… Wiecie, tak sobie myślę, że gdybyśmy wierzyli w to, co słyszymy, ale tak całym sercem, to bylibyśmy jasnymi promieniami światła w tym świecie. Ludzie pytali by nas dlaczego żyjemy inaczej, a słysząc odpowiedź i widząc poziom naszego spełnienia, byłoby znacznie więcej takich jak poznani przeze mnie w Szwecji Patrik, czy Ula, którzy odkrywaliby w Jezusie sens życia i gotowi byliby dla Ewangelii poświęcić wszystko… Gdybyśmy byli bardziej słoni, świat byłby bardziej spragniony… Gdybyśmy…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz