zdj:flickr/jlslaney/Lic CC
(J 12, 1-11)
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz,
którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta
usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś
wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi
stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł
Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: "Czemu
to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?"
Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem
i mając trzos, wykradał to, co składano. Na to rzekł Jezus: "Zostaw ją!
Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze
macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie". Wielki tłum Żydów dowiedział
się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by
ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili
zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i
uwierzyło w Jezusa.
Mili Moi…
Właśnie wróciłem z
godzinnego dyżuru w konfesjonale w naszej katedrze. Dziś taki amerykański dzień
pokutny. W większości diecezji księża czekają na penitentów. A że nie często się
to w tym kraju zdarza, to radość z faktu wielka… No i podczas godziny (kościół
katedralny, piąta po południu) wyspowiadałem cztery osoby… Jakiś w tym
wszystkim niedosyt, ale to niestety efekt wysiłków duszpasterskich… Do komunii wszyscy
obecni w kościele biegną… Do spowiedzi bardzo nieliczni…
Dziś nadeszły z Polski
ostateczne poprawki od mojego promotora. Kosmetyka właściwie… Ale to oznacza,
że praca jest już w troskliwych rękach redaktora (a właściwie redaktorki), które
to ręce przygotują ją do druku. Od dziś ani jedna jota, ani jedna kreska się
już tam nie zmieni. A w przyszłym tygodniu druk, rozsyłanie do recenzentów,
składanie w dziekanacie… I niech się dzieje…
A patrząc na Jezusa dziś, widzę
Boga-człowieka, który w obliczu czekających Go trudnych wydarzeń, pragnie pobyć
w gronie przyjaciół. Tak zwyczajnie potrzebuje ludzi – dobrych, serdecznych,
przyjmujących Go takim, jakim jest. Chwil śmiechu i rozmów – poczucia bezpieczeństwa.
Musze przyznać, że dawno w swoim życiu nie czułem tak głęboko tej Ewangelii i
tej Jezusowej tęsknoty. Spotkać się z życzliwymi ludźmi, którzy mają dla ciebie
czas, posiedzieć, ucieszyć się sobą, wiedzieć, że to przyjaciele – to rzadki
luksus w moim obecnym życiu. I bynajmniej nie chodzi o to, że otaczają mnie
ludzie źli… Uchowaj Boże… Powiedziałbym raczej, że żyję wśród ludzi zajętych
swoim własnym życiem… Przyjaciół zostawiłem w Polsce. Mam nadzieję, że jeszcze
tam są… I nie piszę tego,
żeby komukolwiek zrobić przykrość… To po prostu głos człowieka… Bardzo
samotnego człowieka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz