zdj:flickr/Mount Saint Mary's Abbey/Lic CC
(Łk 18, 9-14)
Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a
innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby
się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się
modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy,
niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w
tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka
i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże,
miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu
usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony,
a kto się uniża, będzie wywyższony".
Mili Moi…
Dziś przeżywamy w naszej
parafii wielkopostny dzień skupienia dla mężczyzn, który prowadzi Witek Wilk.
Przybyło ponad stu facetów w różnym wieku i z różnych stron (niektórzy jechali
po 5-6 godzin). Z naszej parafii też przyszło… piętnastu. Jak to mawiają – pod latarnią
zawsze najciemniej. Wszyscy uzdrowienia, zewangelizowani, wszystkowiedzący –
wyraźnie widać, że tu już nie ma co robić. Może trzeba szukać innego miejsca,
gdzie jeszcze czegokolwiek ktoś potrzebuje…
Ale to nie „gorzkie żale”.
Raczej dużo radości mam, zwłaszcza kiedy wczesnym popołudniem widziałem ponad połowę
tych mężczyzn klęczących w kościele i oczekujących na spowiedź. Dobrze, że było
nas trzech spowiedników, choć i tak niemal dwie godziny rozgrzeszaliśmy. Dziś
namacalnie przekonałem się, że człowiek nigdy nie jest tak wielki, gdy klęczy.
Piękny obraz, tak namacalnie pozwalający dotknąć dzisiejszej Ewangelii… I mam
nadzieję na głębokie owoce.
Mój promotor nadesłał mi
ostatnie poprawki. Prawie spadłem z krzesła… Praca na tygodnie… Podjąłem więc próby
wybronienia się z niektórych z nich. Szczęśliwie uznał moją argumentację, choć jak
sam powiedział „z bólem serca”. On ma ból serca, ale ja miałem przedzawał…
Musze więc jeszcze troszeczkę przysiąść. Niby niewiele, ale mój mózg działa na
coraz wolniejszych obrotach w zakładce pod tytułem „doktorat”.
A za dwa dni wycieczka do
Toronto. Wprawdzie króciutka i nieturystyczna, ale za to będę mógł robić to, „co
tygryski lubią najbardziej” – głoszę ostatnią, trzecią już turę dni skupienia
dla sióstr misjonarek, tym razem dla grupy pracującej w Kanadzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz