sobota, 10 marca 2018

przed Panem...

zdj:flickr/Mount Saint Mary's Abbey/Lic CC
(Łk 18, 9-14)
Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony".


Mili Moi…
Dziś przeżywamy w naszej parafii wielkopostny dzień skupienia dla mężczyzn, który prowadzi Witek Wilk. Przybyło ponad stu facetów w różnym wieku i z różnych stron (niektórzy jechali po 5-6 godzin). Z naszej parafii też przyszło… piętnastu. Jak to mawiają – pod latarnią zawsze najciemniej. Wszyscy uzdrowienia, zewangelizowani, wszystkowiedzący – wyraźnie widać, że tu już nie ma co robić. Może trzeba szukać innego miejsca, gdzie jeszcze czegokolwiek ktoś potrzebuje…

Ale to nie „gorzkie żale”. Raczej dużo radości mam, zwłaszcza kiedy wczesnym popołudniem widziałem ponad połowę tych mężczyzn klęczących w kościele i oczekujących na spowiedź. Dobrze, że było nas trzech spowiedników, choć i tak niemal dwie godziny rozgrzeszaliśmy. Dziś namacalnie przekonałem się, że człowiek nigdy nie jest tak wielki, gdy klęczy. Piękny obraz, tak namacalnie pozwalający dotknąć dzisiejszej Ewangelii… I mam nadzieję na głębokie owoce. 

Mój promotor nadesłał mi ostatnie poprawki. Prawie spadłem z krzesła… Praca na tygodnie… Podjąłem więc próby wybronienia się z niektórych z nich. Szczęśliwie uznał moją argumentację, choć jak sam powiedział „z bólem serca”. On ma ból serca, ale ja miałem przedzawał… Musze więc jeszcze troszeczkę przysiąść. Niby niewiele, ale mój mózg działa na coraz wolniejszych obrotach w zakładce pod tytułem „doktorat”.

A za dwa dni wycieczka do Toronto. Wprawdzie króciutka i nieturystyczna, ale za to będę mógł robić to, „co tygryski lubią najbardziej” – głoszę ostatnią, trzecią już turę dni skupienia dla sióstr misjonarek, tym razem dla grupy pracującej w Kanadzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz