zdj:flickr/rebecca32497/Lic CC
(J 8, 31-42)
Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: "Jeżeli trwacie w nauce
mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was
wyzwoli". Odpowiedzieli Mu: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie
byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakże Ty możesz mówić: „Wolni będziecie?”
Odpowiedział im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto
popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na
zawsze, lecz Syn pozostaje na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas
będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy
usiłujecie Mnie zabić, bo nie ma w was miejsca dla mojej nauki. Co Ja widziałem
u mego Ojca, to głoszę; wy czynicie to, co usłyszeliście od waszego ojca".
W odpowiedzi rzekli do niego: "Ojcem naszym jest Abraham". Rzekł do
nich Jezus: "Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to dokonywalibyście czynów
Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę
usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy dokonujecie czynów ojca
waszego". Rzekli do Niego: "My nie urodziliśmy się z nierządu,
jednego mamy Ojca – Boga". Rzekł do nich Jezus: "Gdyby Bóg był waszym
Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie
wyszedłem sam od siebie, lecz On Mnie posłał".
Mili Moi…
Wróciłem już jakiś czas
temu do domu po krótkich rekolekcjach w Toronto. Głosiłem dla sióstr. Lubię to
robić, bo siostry to wdzięczny słuchacz. Znają wartość słowa… W Polsce ostatnio
karierę robi opinia jednej z sióstr, że księża traktują słuchaczki w habitach
jak głupie gęsi. Przykro mi, że sędziwa już zakonnica w taki sposób stawia
sprawę. Przykro mi podwójnie – z powodu jej bolesnych doświadczeń, których nie kwestionuję.
I przykro mi z tego powodu, że mówi się o „przeciętnym głosicielu” w znaczeniu –
„większość głosicieli”, bo to chyba jednak nie do końca opinia sprawiedliwa.
Znam całe mnóstwo księży, którzy bardzo poważnie traktują misję głoszenia. Tym
poważniej, jeśli kierują słowo do sióstr, o których wyrobieniu duchowym
doskonale wiedzą i zdają sobie sprawę z ich pragnień i oczekiwań. No ale
polemiki to nie moja rola… Dzielę się po prostu innym doświadczeniem…
Tymczasem trwają w naszej
parafii również rekolekcje wielkopostne. Prowadzi je o. Marek z Wilna. Wierzyć
mi się nie chce, że za kilka dni będziemy celebrować Paschę Pana. To wszystko
dzieje się tak szybko… Ale pośród wielu różnych zajęć, Pan Bóg przypomina mi o
mojej roli, o istocie kapłańskiej posługi, do której należy również ogłaszanie
wolności w jego imię… Oczywiście głównym miejscem tego zmagania się ze złem jest
konfesjonał i odpuszczanie grzechów w autorytecie Jezusa…
Ale oprócz tego są takie
chwile jak modlitwa o uwolnienie duchowe, którą podejmowaliśmy już z o. Markiem, egzorcystą z Wilna, podczas tych rekolekcji. Człowiek, nad którym się modliliśmy, podczas
manifestacji demonicznej wykrzyczał nam w twarz – Maryja tu jest, jak ja jej
nienawidzę… Nie pierwszy raz uczestniczyłem w takiej formie modlitwy, ale
kolejny raz uzmysłowiłem sobie jak potężną mocą Pan namaścił kapłanów… Demon
nie jest w stanie nas znieść, rzuca się z wściekłością na stułę, wypowiada
obelgi pod naszym adresem…
Z przykrością stwierdzam,
że wielu z nas się go boi… Jako kapłani nie mamy odwagi podjąć tej walki.
Odsyłamy cierpiących ludzi do innych, każemy szukać egzorcystów (tak właśnie
było również w tym przypadku – człowiek „pielgrzymował” szukając pomocy u wielu
kapłanów)… Zapominamy o władzy danej nam przez Pana (z całym rzecz jasna
zastrzeżeniem pewnych jej form dla księży egzorcystów). I ten znak obecności
Maryi… Znienawidzonej przez demona, która z taką miłością przychodzi do swoich
cierpiących dzieci…
Nie rozstawajcie się z
Różańcem. Noście go w każdej kieszeni. A modląc się na nim, proście również o
wolność dla tak wielu cierpiących duchowo, którzy w Kościele szukają pomocy… Jezus
powiada, że wolni będą prawdziwie i ostatecznie tylko dzięki Niemu, Synowi Boga
i ziemskiej Matki – Maryi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz