środa, 8 listopada 2017

fides et ratio... dwa skrzydła...

zdj:flickr/guimenga/Lic CC
(Łk 14,25-33)
Wielkie tłumy szły za Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

Mili Moi…
Od soboty goście w domu. Przybył o. Jan i o. Leszek z Polski, nasz Prowincjał i Ekonom Prowincjalny. Mało tego, przybyli również o. Michal i o. Adam z Kanady. Tylu gości dawno nas nie nawiedzało. Ale to nas cieszy. Dom ożył, jest gwarno i wesoło. Klasztorna cisza na chwile została zastąpiona wspólnotowym charakterem naszego zakonu. I chyba wyraźnie dziś zobaczyłem, że mi tego mocno brakuje…

Trwają też rekolekcje ewangelizacyjne. Proponujemy uczestnikom, jak zwykle, spowiedź generalną. To często piękne i przełomowe doświadczenie dla wielu z nich. Ale oczywiście prowadzący ma dzięki temu nieco więcej pracy. Dziś policzyłem zapisanych do mnie ludzi i okazało się, że na najbliższe dni mam zaplanowane wysłuchanie dwudziestu spowiedzi generalnych. Oby Pan dal mi siłę do psychicznego zmierzenia się z tymi wszystkimi bolesnymi historiami. I Jemu chwała za to wszystko, czego dokona w sercach penitentów…

Zacząłem niedawno czytać „Ostatnie rozmowy” - „wywiad rzekę” z papieżem Benedyktem XVI. W pierwszych słowach opisujących zadania swojego pontyfikatu, które przewidywał u jego początków, papież emeryt powiada, że czuł się wezwany do dbałości o wiarę i rozum. Szczerze powiedziawszy, właśnie za to jestem mu najbardziej wdzięczny. Ale te jego słowa mocno korespondują z dzisiejszym Słowem. Potrzeba bowiem wielkiej wiary, aby postawić Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu. Ponad relacjami rodzinnymi, przyjaźniami, czy więzami krwi. Ale przecież z definicji tylko takie miejsce Mu przysługuje, tylko na pierwsze Bóg, jako Bóg zasługuje. Aby móc Go jednak świadomie wybrać i intronizować w swoim życiu, potrzeba nieustannego namysłu nad życiem z Nim. Niczym budowniczy wieży, czy król udający się na bitwę, czynią z planowanych aktywności przedmiot wytężonego namysłu, tak dla każdego chrześcijanina jego życie z Bogiem winno być ustawicznym tematem do rozmyślań… Dziś uświadomiłem sobie z mocą, że to w żadnym wypadku nie jest nudne… Wręcz przeciwnie. Nie znam nic bardziej fascynującego…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz