niedziela, 5 listopada 2017

czym księżyc świeci???

zdj:flickr/Paul/Lic CC
(Mt 23,1-12) 
Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.


Mili Moi…
Wczorajszym popołudniem odebrałem z lotniska naszego prowincjała i ekonoma prowincjalnego, którzy przybyli do nas z braterską wizytą. Dom ożył, bo czterech to przecież nie dwóch. Tematów wiele, rozmowy dobre. Także o przyszłości… Mam nadzieje, że wola Boża z tych rozmów się wyłoni na najbliższe lata.

Dziś też wizyta na cmentarzu, procesja, modlitwy za zmarłych. Siąpiący deszcz i ziąb dały nam również zewnętrznie odczuć nieco „polskości”. Prowincjał poświęcił również nasza nową windę. Oby to błogosławieństwo zapewniło jej właściwe działanie na lata. No i pierwszy raz spotkały się nasze wszystkie Róże Różańcowe… To 120 osób. Było „jak w ulu”, ale to bardzo radosny widok…

A Słowo dziś potężną krytyką przewodników ludu. W naszych warunkach trzeba powiedzieć – księży… Smutne obserwacje Jezusa można by pewnie odnieść do niejednego z nas. Od zawsze nurtuje mnie pytanie skąd się biorą ci „źli księża” (jeśli wolno mi użyć takiego obiegowego sformułowania). Z seminarium tacy nie wychodzą. Z moich kontaktów z klerykami wynika, że większość z nich jednak wyrusza w ten świat z całą masą ideałów, które powinny uczynić z nich wspaniałych duszpasterzy. Rozbijają się o ten świat? Mówi się, że „wszystko się zdarza sługom ołtarza” … Słabi jesteśmy, to najprawdziwsza prawda… Nie chcę uprawiać taniej apologii, chodzi raczej o stwierdzenie faktu…

Krasicki pisał o niektórych z nas…
"Mnie to kadzą" - rzekł hardzie do swego rodzeństwa
Siedząc szczur na ołtarzu podczas nabożeństwa.
Wtem, gdy się dymem kadzidł zbytecznych zakrztusił,
Wpadł kot z boku na niego, porwał i udusił.

Pierwsze miejsca w synagogach i pozdrowienia na rynkach zamieniliśmy na błysk fleszy, liczbę odsłon na You Tube i statystyki na naszych blogach. Od maniery „księdza celebryty” chciałem być zawsze jak najdalej, stąd i moje rozważania o wycofaniu się ze sfery wirtualnej. Irytują mnie okrutnie księża, którzy mają coś do powiedzenia na każdy temat. A im mniej związany z Ewangelią, tym lepiej. Co więcej – każdy temat koniecznie muszą skomentować. Nigdy tego nie robiłem i robić nie zamierzam. Ewangelia i kapłańskie życie, to dwa interesujące mnie wątki…

Nie tak dawno Ktoś zamieścił pod jednym z moich wpisów komentarz - Zaglądam tu, żeby poczytać zdrową chrześcijańską treść i nieco pooddychać chrześcijańskim powietrzem. I przyznam, żal będzie troszkę jeśli Ojciec się stąd wycofa.

A ja przyznam, że nigdy niczego milszego nie przeczytałem… Póki co więc jestem… Bez fajerwerków, tatuowania Ewangelii na przedramieniu, kulturystycznych popisów… Próbuję służyć i nie rozbić się o obojętność tego świata… A Pan niech czyni resztę… On jest Słońcem, ja mogę próbować być zaledwie mikroksiężycem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz